Ta książka wytnie Wam kilka numerów!
Loki – nordycki bóg kłamstwa na usługach aniołów i, mimochodem, bohater sześciu książek, komiksu i gry karcianej – nie ma czasu świętować. Oto bowiem przyjdzie mu się zmierzyć z jednym z największych swych wrogów. Na dodatek na własne życzenie, bo wszystko wskazuje na to, że Dezyderiusza Crane’a, samozwańczego boga popkultury, stworzył omyłkowo nie kto inny jak Loki właśnie.
teraz początkuje się gra z czasem, tym trudniejsza, iż z każdą chwilą nowy bóg coraz lepiej poznaje swoje możliwości. Jego główną mocą jest kontrola nad narracją, a choćby… nad całą opowieścią.
Kłamca 2,8. Papież sztuk to wariacka jazda bez trzymanki umiejscowiona fabularnie między opowiadaniami z drugiego tomu. Pełna gościnnych występów, ciętych bon-motów i będących wyznacznikiem linii popkulturowych nawiązań usatysfakcjonuje wszelkich miłośników Kłamcy.
***
Ćwiek, wychodząc poza konwencjonalne ramy literackiego sposobu opowiadania, w lekki i przyjemny sposób uświadamia, jakie możliwości tkwią w popkulturze i wykorzystuje wręcz pełne spektrum jej dokonań.
Paweł Deptuch, dzikabanda.pl
OD AUTORA:
Kiedy miałem siedem czy osiem lat, jedną z moich ulubionych zabawek była… stolnica. To na niej rozkładałem się z plasteliną, na niej budowałem zamczyska, jaskinie, lasy i pokaźne miasta. Plastelina dzieliła się na tę nową, jeszcze niezużytą, w najróżniejszych kolorach, z której robiłem bohaterów, i tę wymieszaną, szaroburą, z której budowałem tych złych i wszystkie lokacje.
przeważnie bawiłem się sam, ale gdy przyjeżdżał mój dziadek, wtedy wszystko wchodziło na wyższy level, bo szykowaliśmy bitwy. Dziadek wspaniale posługiwał się plasteliną, potrafił lepić superfigurki. Ja, no cóż, próbowałem. Dziadek był fanem Trylogii Sienkiewicza, więc po jego stronie stali Kozacy, szlachcice, armaty, a po mojej kamienne ludy z Niekończącej się opowieści, postaci z Gwiezdnych wojen, duzi i mali żołnierze, a czasem choćby samoloty. No i nie zgadniecie, kto za każdym razem wygrywał!
Dwadzieścia lat później zobaczyłem scenę otwarcia Toy Story 3, gdzie zabawki ze wszelkich światów uczestniczą w brawurowym napadzie na pociąg. Ależ to było cudowne! Wtedy też zrozumiałem, że James Bond się mylił. Bo czasem starczy wymieszać, a… wstrząśnie się samo.
Tak powstała ta książka.