Nazywam się Hagenbeck... Filip Hagenbeck.
Kim jestem?
Szpiegiem. Zupełnie zwyczajnym.
Przelanie moich wspomnień na papier byłoby dawniej zupełnie nie do pomyślenia. Wpajana nam od początku szkolenia zasada poufności skłaniała do pozostawania w cieniu. Pamiętam ten wykład w Kiejkutach.
swojego czasu usłyszałem żale pewnej badaczki z IPN, że oficerowie wywiadu z "niesłusznych lat" nie palą się do pisania wspomnień. A przecież są ważnymi świadkami historii. Zaśmiałem się wtedy gromko. Ale kiedy bez skrupułów ujawniono Zbiór chroniony IPN, nie było mi już do śmiechu.
Postanowiłem więc sam opowiedzieć swoją historię. Nie jest to praca naukowa. Nie jest to historia wywiadu cywilnego. Nie jest to również analiza polityczna ówczesnych realiów. Nie wszystko mogę ani chcę opowiedzieć. Zobaczycie, jak "zwyczajny absolwent" wpada w łapy "mafii" zwanej wywiadem. Pokażę wam szkolenie wywiadowcze, detale pracy Departamentu I MSW i funkcjonowania Centrali wywiadu. Uchylę też rąbka tajemnicy na temat moich przygód na Czarnym Lądzie.
Przygotowując się do przelania na papier swych memuarów, zorientowałem się, iż nie zbawiłem świata, nie zapobiegłem trzeciej wojnie światowej, nie zdziałałem cudów. Byłem trybikiem w pewnej unikalnej machinie, jaką każde rozsądne państwo powołuje, by widzieć i słyszeć to, czego jego rywale nie chcą ujawnić publicznie. Historia pełna jest niezwykłych postaci. Zarówno oficerów, jak i agentów. Szpiegów. Zawodowców i amatorów. Złodziei tajemnic.
Zapraszam do mojego świata, świata "zwyczajnych szpiegów". Nie będziecie rozczarowani.
Filip Hagenbeck - oficer wywiadu. Weteran długoletnich misji poza granicami kraju. Na terenach niełatwych i gorących, także w warunkach wojennych. Ponoć urodził się 1 kwietnia, ale nie wydobywajcie z tego zbyt daleko idących wniosków. Do niedawna myślał, że resztę swego życia spędzi jak wszyscy szpiedzy - w cieniu. W kapciach, przy kominku, z ukochanym psem, głaszcząc siwiejącą brodę. Pomylił się.