Instant Classic debiutuje jako wydawnictwo książkowe powieścią Michała Turowskiego Dziadka nie ma, która (może poza osobą autora) z muzyką sporo wspólnego nie ma. Michał Turowski dał się do tej pory poznać jako wydawca (Oficyna Biedota, BDTA), muzyk (Gazawat, Mazut, Mazutti),jeszcze jako autor wydanego dwa lata temu Atlasu Napojów Energetycznych.
Tym razem debiutuje jako prozaik.„Debiut prozatorski Michała Turowskiego to literatura odsłaniająca nowy wariant tekstualnej szczerości, uprawianej bez krztyny zadęcia i formalnej mgły. Książka Turowskiego jest nieoczywista do zaklasyfikowania i poniekąd (jak sporo debiutów), autotematyczna, jednak opowiadająca o jednym z najważniejszych, literackich motywów o spotkaniu.
Bohater Dziadka nie ma spotyka się bowiem ze stratą i z nieobecnością. Tropi istotę zniknięcia i śmierci bliskiego członka rodziny niczym nieustępliwy researcher w architekturze rodzinnego miasteczka, w strzępach niewyraźnych wspomnień,przede wszystkim w zdumieniu własnymi emocjami.
Ta opowieść może być dla wielu czytelników niewygodna, może robić wrażenie nazbyt intymnej czy prostolinijnej, jednak jej celność, gorzka autoironia i bolesna precyzja mentalizacji narratora czyni z Dziadka nie ma jeden z ciekawszych debiutów literackich, jakie czytałam."Natalia Fiedorczuk„za każdym razem wiedziałam, że Michał ma zmysł autoironii, lecz nie spodziewałam się, iż użyje go do tego, aby napisać o sprawach, w których taki talent przydaje się najmocniej, czyli o tym,niejednokrotnie w życiu bywa i smutno, i do śmiechu zarazem.
Jak na przykład wtedy, gdy w skomplikowanej chwili zbawienne okazuje się spotkanie z szopem praczem, dodatkowo w Nowym Tomyślu. Wyszła książka o stratach, lecz pogodna, krzepiąca i wyrozumiała."Olga Drenda„O utracie można opowiadać na dużo sposobów.
Można tarzać się w hektolitrach czarnej farby o nazwie Głęboka Rozpacz. Można zrobić sobie remanent pokolorowanych wspomnień. Można także przerzucać się wyrzutami sumienia, które nigdy się nie kończą. Odważnie jest nie płakać, kiedy wszyscy zalewają się łzami.
Albo uciec, kiedy reszta klęka. Lecz jeszcze odważniej jest o tym napisać. Dzięki tej książce uświadomiłem sobie, iż moje lęki, wspomnienia i wyrzuty sumienia nie są niczym oryginalnym. Taka świadomość ma wartość terapeutyczną."Bolesław Chromry