Nowy magiczny album o Bieszczadach, ułożony niczym malarska paleta kolorów, od pełnych żółci letnich poranków, połyskujących w słońcu kopulastych dachów cerkwi i złota jesiennych połonin, przez czerwienie buków, niebieskość śniegów aż po czerń bieszczadzkiej rozgwieżdżonej nocy.
Wśród pierwszych bieszczadzkich turystów był młody ksiądz. Nazywał się Karol Wojtyła. Swoje wielokrotne spotkania z Bieszczadami rozpoczął w roku 1952. I kiedy gasł w nim już płomień życia, pół wieku po pierwszej bieszczadzkiej wędrówce, wówczas jako papież Jan Paweł II, powiedział: "Chciałbym jeszcze odwiedzić dwa miejsca - obydwa są w Bieszczadach".
Czym są te góry, że tak głęboko zapadają w ludzką pamięć i z niewielkich stają się obfite$70 Dla setek tysięcy ludzi Tarnica czy Halicz, a może nawet tylko Połonina Wetlińska okazały się szczytem świata. Z ich wysokości obejmowali wzrokiem kres widnokręgu wspartego na chmurach nieboskłonu i przechadzali się połoninami przytulonymi do chmur.
Tutaj choćby w kropli rosy nanizanej na źdźbło trawy dostrzega się majestat Stwórcy. Bieszczady to także wrośnięci w nie nowi ludzie, podobni do wszystkich chodzących po tych górach. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.