Były gdzieś wśród bezkresów Azji, opanowanych przez terror NKWD, polskie dzieci, osierocone bądź oderwane od rodzin. Błąkały się głodne i chore, podróżowały w zamkniętych na głucho bydlęcych wagonach albo po prostu szły, brnąc w śniegu i błocie.
Przemykały cicho poprzez brudne dworce. Kradły, żeby przeżyć. I była w Taszkencie grupka ludzi, którzy chcieli uratować ich jak najwięcej, wywieźć poza granice ZSRR, stworzyć warunki do życia. Sylwetki tych dzieci i zmagania ich opiekunów z sowieckimi władzami ukazała Ordonka w książce, wydanej w 1948 w Bejrucie pod pseudonimem Weronika Hort (Hanka Ordonówna Tyszkiewiczowa), a zatytułowanej "Tułacze dzieci".
Jest to przejmująca opowieść o ludziach,,niewielkich wiekiem, lecz dojrzałych cierpieniem" - szczególna kropla w morzu nieszczęść XX wieku.