Harriet Browning bezgranicznie kocha kino. To, że jest matką dwójki dorastających dzieci i kochaną żoną ma dla niej drugorzędne znaczenie. Harriet bowiem odwróciła proporcje. W jej życiu świat realny zszedł na drugi plan.
Harriet bynajmniej nie jest szalona, odróżnia fikcję od rzeczywistości, gotuje obiady, ceruje i sprząta. Nosi w sobie jednak niemą i nie do końca uświadomioną pretensję do świata o to, iż blednie na tle filmowego splendoru.
Harriet patrząc na męża marzy o męskości Cary Granta, uśmiechu Clarca Gable, głębokim głosie Franka Sinatry. Bezustannie porównuje rzeczywistość i świat fikcyjny. W końcu pod wpływem życiowych dramatów nieco rewiduje swój stosunek do rzeczywistości, zbliżając się do prawdziwych ludzi kosztem swojej filmowej rodziny.
Garbo się śmieje to powieść o miłości oraz apoteoza miłości i niezwykłej magii kina. Hay przygląda się temu, w jakim stopniu kino kształtuje emocje, jaką ma siłę oddziaływania. Jak uwrażliwia, a zarazem odrealnia, w jakim stopniu jest odbiciem ludzkich oczekiwań, a w jakim stopniu je kształtuje.