(...) Ślad narciarzy cały czas był korzystnie widoczny. Później znowu zobaczyłem Małgorzatę na rozstaju leśnych dróg. A właściwie w miejscu, gdzie nasza droga dochodziła prostopadle do innej. Jedne ślady skręcały tu w lewo, w dół.
Inne wiodły w prawo, w górę. Dusza wyrywała się w lewo. Zbadałem uważnie ślady nart na śniegu. Zupełnie tak, jak Apacz ślady bladych twarzy na prerii. - sprawdź, po tych w lewo przejechał jakiś samochód.
Są pod śladami jego opon. A te w prawo$44 Narciarze przejechali później niżeli samochód - tłumaczyłem oczywistą oczywistość. Skręciliśmy w prawo. Choć wątpliwości pozostały. Co to byli za narciarze, którzy pojechali w lewo$45 Może jedziemy za jakąś zupełnie inną grupą$46 (...)