Tymon, podobnie jak inne dzieci, wchodzi w skomplikowany świat dorosłych i poznaje życie poprzez pryzmat własnych doznań.
W bajce o agencie Słońca młodziutki Promyczek zostaje wysłany na Ziemię, ponieważ wydarzyło się tam coś złego i trzeba to sprawdzić.
W książce znajdują się ilustracje Katarzyny Rzędzian.
Barbara Gibbs-Swiderski – urodzona w Warszawie, mieszka w Wiedniu. W roku 1992 pod pseudonimem Ewa Dan wydała zbiór opowiadań o losach polskich emigrantów zatytułowany Scena złudzeń. Jest autorką licznych artykułów prasowych publikowanych niegdyś pod tymże pseudonimem w polskim tygodniku „Prawo i Życie", a także w wydawanym w Wiedniu miesięczniku „Polonika".
W wierszach o dzieciach i dla dzieci prezentuje prosty, ale pełen emocji świat doznań młodziutkiego człowieka wchodzącego w realizm życia. W jej bajkach fantazja przeplata się z rzeczywistością, która nie zawsze bywa pozytywna.
Fragmenty książki „Słodki świat Tymona. Tajny agent Słońca":
Kto żeby tam chciał od świtania
słuchać koguciego piania!
dzisiaj Tymonki i marki
noszą na rękach zegarki.
Znają czas co do minuty,
niepotrzebne im koguty.
– Czy planeta nazwana Ziemią naprawdę jest taka spektakularna, czy mi się tylko tak wydaje? – pytał sam siebie spory Mistrz, stojąc na skraju słonecznego kręgu. – nad wyraz bym chciał przyjrzeć się jej z bliska, niestety muszę stać w miejscu, by dopilnować korzystnego ogrzewania planet naszego układu. Co aby się z nimi stało, gdybym tak po prostu spakował walizki i pojechał sobie na urlop. Aż strach pomyśleć.
Nagle!…
– Cóż to się tam stało na Ziemi? Czy mnie wzrok myli, czy rzeczywiście widzę jakąś czarną plamę?
Przetarł swe słoneczne oczy raz i drugi, zamrugał słonecznymi powiekami; wszystko na nic, obraz był ciągle ten sam.
– Promyczku, wiesz co? Potrzebuję sprytnego, tajnego agenta. Nie skoczyłbyś tak na Ziemię i zobaczył, co się tam wyprawia? Nie rozumiem, co ma znaczyć ta obrzydliwa, czarna plama, którą dopiero co widziałem. Mam złe przeczucia. Leć natychmiast i jak najszybciej zdaj mi dokładny raport.
Kandydat na agenta aż podskoczył z radości.
– Ma się rozumieć, szeroki Mistrzu! – zawołał. – Zrobię wszystko, czego sobie życzysz.
Miał przy tym nadzieję, iż słyszą go wszystkie inne promienie i oczywiście pękają z zazdrości.