Jesień w powieści ma dużo odsłon. To pora roku i przełom w życiu pewnej dziewczyny, która nie ma już nic do stracenia. To opowieść o samotności, cenie popełnianych błędów, wybieraniu własnej drogi, sile przyjaźni i miłości.
Pełno w niej nieoczekiwanek - tu osiedlowy blokers może zaprzyjaźnić się z dystyngowanym staruszkiem, ateistka odnaleźć Boga, nieodgadniony zboczeniec zaatakować znienacka, a internetowy byt stać się realnym w najmniej spodziewanym momencie.
To najczęściej historia przemiany, doprawiona szczyptą sensacji i sporą porcją słodko-gorzkich emocji. Bez męsko-kobiecych uciech i zapasów trudno sobie wyobrazić tzw. Literaturę kobiecą, do której powieść należy.
I 'Jesieni...' ich nie brakuje, wyrazistych typów męskich jest tu choćby więcej żeńskich, ale na plan pierwszy wysuwa się relacja siostra - brat, nader przekonująco przedstawiona. Co niebanalne, obydwoje zagubieni, znajdują się dzięki nieco chropowatej, ale wytrzymującej próbę miłości i przyjaźni, a formujejąc postać i Przemka, i jego kolorowy język, Targosz dowodzi, że literatura to praca ze słowem, a nie tylko opowiadanie zajmujących historyjek.
Wdzięk bez taniej kokieterii, uczciwość bez moralizatorstwa, odwaga bez wulgarności. Katarzyna Targosz nie musi pisać po męsku, by przyciągnąć czytelników. Wystarczy, że pisze po swemu: z humorem, czułością dla bohaterów, wbrew obowiązującym trendom.