Nieznane oblicze literackiego wojownika. Nowa linia Karl Ovego Knausgarga. Jest ciepła sierpniowa noc, schyłek lata i zarazem początek niezwykłej znajomości. Ona ma przyjść na świat za sześć miesięcy. On ma już troje dzieci, żonę i dom.
Ma również olbrzymie pokłady czułości i niebywały talent literacki, podziwiany przez miliony czytelników na całym świecie. Obydwu tym cechom daje upust w intymnej historii o życiu i miłości do świata, pisanej z myślą o nienarodzonym dziecku.
"Chcę pokazać Ci nasz świat takim jaki jest: drzwi, podłogę, kran i zlew, fotel ogrodowy tuż przy murze pod oknem kuchennym, słońce, wodę i drzewa. Będziesz przyglądać mu się po swojemu, będziesz doświadczać go po swojemu, gromadzić swoje własne doświadczenia i wieść własne życie, więc to oczywiste,na ogół robię to dla siebie: demonstrując Ci świat, moja maleńka, przekonuję się, że warto żyć".
w trakcie gdy w autobiograficznym, kultowym już, cyklu "Moja walka" Knausgard z epickim rozmachem ukazuje bezustanną szamotaninę z rzeczywistością, kolekcja "Cztery pory roku", którą otwiera Jesień, uderza w czytelnika nieznanym obliczem pisarza, który potrafi radować się swoimi dziećmi, pracą wokół domu i chwilami spędzonymi z najbliższymi.
To empatyczna opowieść o tym, co najprostsze, a zarazem najważniejsze i najpiękniejsze w życiu; o tym, w czym tkwi jego największa magia. Tekst Karla Ovego ilustrują unikatowe grafiki autorstwa Vanessy Baird, jednej z najbardziej rozchwytywanych współczesnych artystek norweskich.
"To największy hołd dla rodzicielstwa, jaki kiedykolwiek czytałem. Największa pochwała życia, które na co dzień wydaje nam się pasmem udręk, nudy, banału, rutyny, a tutaj ukazuje przecież swoją niejednokrotnie okrutną,za każdym razem piękną twarz.
Po tej lekturze należałoby właściwie porzucić dotychczasowe życie, pełne bzdur, przejmowania się rzeczami niewartymi choćby splunięcia, toczenia awantur o sprawy niegodne jednego słowa, życia przepełnionego uczuciami niskimi i wypreparowanego z uczuć najwyższych.
Knausgard w pewnym sensie ratuje nasze dusze." Krzysztof Varga, "Gazeta Wyborcza" Powyższy opis pochodzi od wydawcy.