Dostal sie pod kola, pokatulkalo go i kapsut. - To rano bylo. Na ten ekspres do stolicy. - lecz podobno do ostatniego wagonu skakal. - Do ostatniego wagonu, lecz do przednich drzwi. - Aha, do przednich drzwi.
No tak. - Tu zrobil blad. Zeby skoczyl nie do przednich, lecz do tylknych drzwi ostatniego wagonu, toby sie tylko potlukl, lecz pod kola by sie nie dostal...