Teoria polityki i prawa, rozdarta dzisiaj między faktycznością i obowiązywaniem, rozpada się na odrębne dyscypliny, które nie posiadają już sobie prawie nic do powiedzenia. Napięcie pomiędzy podejściem normatywistycznym, któremu stale grozi utrata kontaktu z rzeczywistością społeczną, a podejściem obiektywistycznym, które wycisza wszelkie aspekty normatywne, można postrzegać jako przestrogę przed przywiązaniem się do spojrzenia ukierunkowanego na jedną dyscyplinę i zachętę do otwartości na różnorodne stanowiska metodologiczne (uczestnik vs.
obserwator), na różne cele teoretyczne (wyjaśnienie wyławiające sens i analiza pojęciowa vs. Opis i wyjaśnienie empiryczne), wreszcie otwartości na przeróżne perspektywy wynikające z ról (sędzia, polityk, prawodawca, klient, obywatel państwa).
Habermas porusza się swobodnie po tym szerokim polu badawczym. (...) polityka praworządnych i demokratycznych społeczeństw Zachodu traci dziś orientacji i pewności siebie. Za zasłoną retoryki rządzi małoduszność.
w dodatku w ustabilizowanych demokracjach instytucje wolności nie są już niezagrożone, choć społeczeństwa zdają sie tam dążyć raczej do pokaźniejszej niżeli do mniejszej demokracji. Przypuszczam jednak, że zaniepokojenie ma jeszcze głębsze podstawę - jest nią mianowicie przeczucie, iż w warunkach całkowicie zsekularyzowanej polityki praworządne państwo bez radykalnej demokracji nie może istnieć ani się utrzymać.