Obudziłam się pod białym prześcieradłem w szpitalnym prosektorium. Wiedziałam, że urodziłam żywe dziecko i znałam precyzyjną godzinę swojej śmierci.
Według ankiet przeprowadzonych w ciągu ostatnich 40 lat, do doświadczenia NDE near death expierience, przyznaje się od 4,2 do 5% osób, które przeszły przez doświadczenie śmierci klinicznej.
Czy to realne, żeby kilka tysięcy przebadanych ludzi, w przeróżnym wieku, na przestrzeni kilkudziesięciu lat, z pięciu kontynentów, o różnorodnych wierzeniach i światopoglądach, miało tę samą halucynację albo byli ze sobą w spisku?
Badania dra Pima van Lommela przeprowadzone w latach 1988-1992 opublikowane w prestiżowym piśmie medycznym „The Lancet", objęły 344 pacjentów z grupy 509, które przeżyły reanimację po zawale serca. Na świecie istniały jeszcze trzy programy badawcze nad Doświadczeniem Śmierci Klinicznej: jeden w USA i dwa w pokaźnej Brytanii, objęły one 562 pacjentów. Wszystkie dały podobne wyniki, lecz żaden nadal naukowo nie wytłumaczył zadziwiającego zjawiska.
Bo najważniejszy wniosek z tych programów badawczych jest taki, że Doświadczenia Śmierci Klinicznej, pochodzą z chwili, gdy funkcje mózgowe są w pełni zatrzymane. Pacjenci pamiętali starannie treść rozmów lekarzy i podejmowane czynności w czasie, kiedy ich elektroencefalogram (EEG) był płaski. Żadne halucynacje nie mogłyby być zapamiętane, gdyż kora mózgowa w tym momencie była nieaktywna.
Będąc z „drugiej strony", widziałem moment, kiedy lekarz wyszedł z sali i zakomunikował moim bliskim, że umarłem i dzisiaj trwa tylko procedura odłączania. Słyszałem, jak rodzina rozmawia o moim pogrzebie. Żona mówiła, żeby pochować mnie w ślubnym garniturze.
podczas swojego teologicznego śledztwa korzystałem z najistotniej znanych relacji pacjentów po NDE. Pod lupę wziąłem takie światowe bestsellery jak Trafiona poprzez piorun Glorii Polo, Niebo istnieje naprawdę Coltona Burbo, Dowód Ebena Alexandra, Przejście Piotra Kalinowskiego, Byłem w niebie Richarda Sigmunda i wielu innych. Korzystałem także z badań autorstwa Raymonda Moody’ego (Życie po życiu), Pima van Lommela (Wieczna świadomość) i opracowań Antoniego Socciego (Ci, którzy wrócili z zaświatów) oraz Johna Burkego (Zobaczyć niebo).
Osobiście spotkałem się także z pacjentami, przeprowadziłem wywiady i zebrałem dokumentację medyczną. Czy świadkowie życia po śmierci mówią prawdę?