Jezus Chrystus jest Głową Kościoła – to wiadomo. Jest Zbawcą – oczywiście. Kościół jest i ma być Mu poddany – ok. Ale: żona ma być poddana mężowi?! I to we wszystkim? Ma być uległa, potulna, uniżona? Może jeszcze ma prać, sprzątać, gotować, na kolanach szorować podłogę? A mąż co, będzie leżał i pachniał? No chyba nie w dzisiejszych czasach. Nie po to kilkaset lat temu walczono o prawa pań,dzisiaj zrzec się wszelkiego na rzecz chcących dominować mężczyzn…
Tak mniej więcej wygląda najpopularniejsza interpretacja piątego rozdziału Listu do Efezjan. Mieczysław Guzewicz pokazuje, iż nie tędy droga. Jedno, wyrwane z kontekstu zdanie, zaburza odbiór całego tekstu i produktywnie zniechęca do dalszego czytania. Autor udowadnia, iż św. Paweł „nie to miał na myśli" (a właściwie nie tylko to). Celem książki jest próba wyjaśnienia jednocześnie tego budzącego kontrowersje zdania, jak i całego piątego rozdziału Listu do Efezjan. Bo św. Paweł chce, aby małżonkowie jeszcze głębiej poznali niezwykłość i różnorodność posiadanego skarbu, jakim jest ich sakramentalny związek.
Wstęp
Od nad wyraz dawna, czytając regularnie Biblię, miałem nieodparte przekonanie, że treści zapisane w Liście do Efezjan, w jego piątym rozdziale, zawierają jedno z najważniejszych przesłań skierowanych do małżonków, jakie kiedykolwiek zostały zredagowane i przedstawione.
Powtarzam to, co mówię i piszę dosyć często: Pismo Święte na temat małżeństwa i rodziny mówi nam wszystko! To Bóg stworzył małżeństwo, jest to Jego projekt na ludzkość, jako najlepszy sposób przeżycia życia w doczesności – chyba, iż ktoś z tego świadomie rezygnuje, wybierając bezżenność dla królestwa Bożego, o czym wyraźnie naucza Jezus, a zapisane jest w Ewangelii św. Mateusza, w rozdziale 19. Skoro zamysłem korzystnego Ojca było, żeby istoty ludzkie żyły w heteroseksualnych, trwałych, monogamicznych związkach małżeńskich, to równocześnie podarował nam kompletną „instrukcję obsługi" takiego związku. Posiada się ona w wielu miejscach Tekstów natchnionych i rzeczywiście jest kompletna, wyczerpująca, a w dodatku nieprzemijalna.
z całą pewnością najistotniejsze z tych objawionych słów wypowiedział Jezus:
Czy nie czytaliście, iż Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i zespoi się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg zjednoczył, niech człowiek nie rozdziela (Mt 19, 4-6).
W wypowiedzi tej uwydatniona jest jedność i nierozerwalność związku, wybrzmiewająca jako najważniejsza norma prawa Bożego, stanowiąca fundament wszystkich ludzkich relacji i powiązań.
Oprócz przywołanych wersetów, Jezus jeszcze kilka razy wypowiada się na temat małżeństwa, ale w stosunku do wszelkich zapisów biblijnych odnoszących się do rodziny zbudowanej na trwałym związki pana i kobiety, nauczania Mistrza ilościowo nie mamy zbyt dużo. Odnajdujemy w tym głęboki sens. Nasz Pan powiedział to, co najszczególniejsze, wiedząc,mnóstwo treści jest już zawartych w Starym Przymierzu, a rozwinięcia Jego nauczania dokona Święty Paweł.
Dostrzeżmy ważną zależność: Nowy Testament składa się z 27 ksiąg. Najważniejsze z nich to oczywiście cztery wersje Ewangelii. Jednak w tej całej ilości 13 ksiąg jest autorstwa Pawła z Tarsu. A więc prawie połowa tekstów Nowego Przymierza wyszła spod ręki tego nieprzeciętnego teologa, gruntownie wykształconego, dogłębnie uformowanego, o przenikliwym i szczególnie atrakcyjnym rozumie. Każdy z autorów dokonujących redakcji i zapisu, nauczania i dzieła Jezusa był nieszablonowy i bardzo uzdolniony, jednak nie jest przypadkiem, iż na pierwszego teologa w historii Kościoła nasz Mistrz wybrał osobę o niezwykłej umysłowości. Jego listy są najważniejszym komentarzem do Ewangelii, a równocześnie rozwinięciem nauki Jezusa z użytecznym jej przełożeniem na warunki i okoliczności, jakie panowały w pierwszych dekadach grupowania się i rozwoju pierwotnych wspólnot wyznawców Chrystusa.
W całej twórczości św. Pawła wynajdujemy także i te wersety, w których rozwija on wykładnię nauki na temat związku małżeńskiego kobiety i pana.
Napotykamy tu niebanalny fenomen. Nasz świetny teolog był osobą samotną, żył w stanie bezżenności. Nie wiemy, kiedy i dlaczego podjął decyzję o rezygnacji z małżeństwa. Będąc młodym, gorliwym i ambitnym faryzeuszem, zapewne przewidywał, że w pewnym momencie raczej będzie musiał rozpocząć życie małżeńskie i podjąć się roli ojca rodziny, potwierdzając w ten sposób posłuszeństwo woli Stwórcy i lojalność wobec Narodu Wybranego. Decyzję o rezygnacji z małżeństwa podjął zapewne po nawróceniu pod Damaszkiem i powołaniu go przez Jezusa do roli nad wyraz szczególnej. Zgodnie z wolą Mistrza miał być apostołem, lecz także teologiem, redagującym księgi, stanowiące bezcenny i potrzebny składnik depozytu wiary.
Mimo wybrania drogi życia w stanie bezżennym to właśnie on dokonał zapisu treści, które, obok przywołanych słów Jezusa, stały się fundamentem teologii małżeństwa i rodziny.
Dostrzegam tu pewną analogię. Podobną głębią intuicji teologicznej w odniesieniu do tematyki małżeństwa i rodziny charakteryzował się Święty Jan Paweł II. Uznany jest za Papieża Rodziny, bo rzeczywiście nie było w całych dziejach Kościoła takiego następcy Świętego Piotra, który żeby tak dużo napisał i powiedział na temat Bożego zamysłu wobec kobiety i mężczyzny, sam żyjąc w celibacie.
Podejmuję się zagadnienia niełatwego. Mam świadomość skali trudności. Tekst, do którego będziemy się odwoływać, wywołuje bardzo dużo kontrowersji. Nie jest z łatwością przedstawicielkom płci atrakcyjnej otworzyć się na słowa Apostoła Narodów: Żony niechaj będą poddane swoim mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała. Ale jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim (Ef 5, 22-24). Zbyt błyskawicznie i zupełnie niepotrzebnie kobiety upatrują się tu przejawu męskiego szowinizmu, zachęty do trwania przez mężów w postawie dominacji, kryteria poddania i służalczości. Nic bardziej błędnego. Ale rozumiem, że z powodu braku właściwej interpretacji i wyrywania z kontekstu, takie odczucie u pań może się pojawić. Jestem przekonany,nawet ta moja nieudolna analiza pokaże, co w rzeczywistości Święty Paweł chciał powiedzieć małżonkom, jaki przekaz zawarł w swoim nauczaniu.
Jak za każdym razem postaram się ukazać przesłanie biblijne w rozmiarze wyjątkowo ergonomicznym. Fragment z Listu do Efezjan wprowadziłem do zestawu prowadzonych przeze mnie rekolekcji już kilkanaście lat temu, nadając tytuł tym małżeńskim ćwiczeniom duchowym: „Miłość małżeńska może być ładna – krok głębiej". Najpopularniejszy temat, którego przybliżania ochoczo podejmowałem się, i czynię tak nadal, brzmi: „Miłość małżeńska może być piękna, recepta na szczęście w małżeństwie". Taki także tytuł nosi jedna z moich książek. W ramach tego zagadnienia krótko odwoływałem się także do piątego rozdziału Listu do Efezjan. Za każdym razem wówczas już na starcie budziła się u wielu pań szeroka nieufność do mnie i do Świętego Pawła. Starałem się to niedługo wyjaśniać, aby ostatecznie dojść do przekonania, że zagadnienie to powinno być poddane głębszej analizie i przepracowaniu w formie odrębnych rekolekcji tematycznych. Tak się również stało.
Poniższe opracowanie jest próbą przybliżenia przesłania Pawłowego wywodu, któremu przyświeca cel, by małżonkowie jeszcze głębiej poznali niezwykłość i różnorodność posiadanego skarbu, jakim jest ich sakramentalny związek.