Trudno w dzisiejszych czasach powiedzieć coś oryginalnego o kuchni, okazuje się bowiem, iż wszyscy gotują ikoniecznie muszą podzielić się swoimi osiągnięciami, pisząc książkę kucharską. Na temat kuchni włoskiej jest prawdziwy wysyp literatury wszelkiej maści.
Tytuły są dobrane do włoskich stereotypów, przywołują kuchnię mamy (mamma), babci (nonna), domu (casa). Miło, ciepło, domowo, zdrowo. W tym całym zgiełku są co prawda jakieś rozanielone niewiasty, które twierdzą, że ich kuchnia pachnie bazylią, ale mniejsza z tym.
Prawdziwą sensacją okazuje się sam Dante Alighieri, który wychodzi z krzaków na Polu Mokotowskim w Warszawie.... I tu się rozpoczyna Kuchnia Dantego. Jestem niezwykle wdzięczna Leonardowi Masi, Alfredowi Boscolo i Pawłowi Bravo za ten prawdziwy i kompetentny głos o kuchni włoskiej, za poczucie humoru nie stłumione poprzez poprawność polityczną, za stosowanie pewnego toskańskiego przekleństwa, które rozgrzewa moje serce.
Za stworzenie po prostu dzieła kultury.