Z posłowia Michała Piętniewicza: "Jest ten tomik typowo -p wedle tego, co w nim czytam - próbą znalezienia światła w widzialnym świecie, który chyba zbyt nieraz poetę (i nie tylko zresztą) zdradza, demonstruje mu swoją deformację, wykrzywienie, dezintegrację; na to recepta jest jedna: szukanie światła mimo zdrady świata.
Sarny, potoki, drzewa, konary - to komponenty krajobrazu lirycznego tej poezji, w której drzemie tyle samo bólu, ile pragnienia oswojenia niewidzialnej i widzialnej zdrady świata, oswojenia pomimo wszystko.
(...)" Powyższy opis pochodzi od wydawcy.