Przekrzywiam głowę. Rzucam wyzwanie. Bawię się jednym warkoczem, lekko pociągając za rozwichrzony koniec zwisający w okolicach talii. Ocieram udo o udo. Spocone i mokre. Ślizgają się jak ciepłe masło na szklanym stole.
Moje ruchy są świadome. I przynoszą rezultaty. Spojrzenie Petera...