Ania, Sylwia, Dominik - ŁÓDŹ, odbiór osobisty za 0zł

Dzieciaki pędem rzuciły się w stronę nieprzytomnej mamy. Eliza trzymała jej głowę, Tomek sprawdzał puls. Żyła. Tata jak najszybciej zadzwonił po karetkę. Dookoła zdążył się zebrać wielki tłumek frasobliwych pań i zaaferowanych mężczyzn. Ruda z audi siedziała oparta o samochód i płakała. Była przerażona. Wypadek to nie była jej wina, lecz widok nieprzytomnej kobiety i krwi na przedniej szybie wpędził ją w histerię. Tato klęczał pochylony nad ciałem mamy a łzy same napływały do oczu. (ELIZA) Próbowała o nim zapomnieć, zaczęła choćby umawiać się z innymi, ale w każdym z nich szukała tych oczu i tego uśmiechu. Zrozumiała, iż nikt nigdy nie będzie w stanie go zastąpić. Postanowiła wiec szukać dalej, uparcie aż do skutku. Czas mijał, a Sylwia pogrążała się w rozpaczy. Nic nie potrafiło wywołać uśmiechu na jej twarzy, w nocy nie mogła spać, wciąż żyła nadzieją na to, iż go spotka. I w końcu jej marzenie sie spełniło. Zobaczyła go! (SYLWIA) Kieszonkowe, to słowo, które dziewczyna zna tylko z opowiadań koleżanek. Niejednokrotnie rozmawiają między sobą, przechwalają się, ile pieniędzy dostają od rodziców i jakie genialne rzeczy sobie za nie kupują. Każda z nich, ślicznotka w markowych dżinsach, ma wszystko, a choćby więcej. Nie znają biedy. Nie wiedzą, co to znaczy iść spać z pustym żołądkiem, nie jeść rano śniadania, albo chodzić kilka lat w tej samej kurtce. One potrafią zmieniać buty co tydzień, a spodnie mają na każdy dzień inne. Julia ma dwie pary spodni, nadających się jeszcze do chodzenia, jedną parę butów i kilka starych bluzek. Niedużo, lecz jej wystarczało. Od niepokaźnego była przyzwyczajona do biedy. (JULIA)