Biograficzna opowieść, której bohaterem jest Jarosław Marek Rymkiewicz, to podróż w czasie i przestrzeni, sięgająca niekiedy sporo wieków wstecz, w poszukiwaniu korzeni poety – a te okazują się niezwykłe.To także opis polskich losów, które stały się udziałem tak wielu rodzin zamieszkujących Rzeczpospolitą. Polskość, jak sam poeta wielokrotnie przyznawał, odkrywa swoje nieoczywiste źródła, staje się przedmiotem wyboru i wiary.
Fragment książki
„Jesienią, był to już najpewniej początek października 1939 roku, rodzina poety dotarła do posiadajątku babki Baranowskiej pod Pułtuskiem. Po kilku tygodniach wędrówki najróżniejszymi podwózkami i najmowanymi wozami, po owej „rajzie wrześniowej", która była wtedy udziałem setek tysięcy Polaków, zatrzymali się w Świerczynie. Mieszkanie na Nowogrodzkiej nie nadawało się do stosowania, Śródmieście Warszawy zniszczone było od niemieckich bombardowań – nie było tam czego szukać. Zostało kilka migawek – „kawałek ulicy Nowogrodzkiej, który było widać z dziecinnego pokoju, rękę, która w salonie na Nowogrodzkiej nakręca patefon (patefony były wtedy na korbkę), aby puścić mi płytę z moją ulubioną pieśnią pod tytułem »Flisacy«" – mało więcej."