Szesnaście rozmaitych osobowości, doświadczeń i historii, które spotkały się na wspólnej drodze powołania zakonnego w Zgromadzeniu Sióstr św. Katarzyny. Żywiołowe i ciche, odważne i nieśmiałe, pełne humoru, a także wzbudzające szacunek. Jedne przeżywały wiarę w głębi serca, inne miały dar spontanicznego dzielenia się świadectwem o Bogu. Oddane swej pracy, szczęśliwe w swym powołaniu, zwyczajne siostry zakonne, które w normalnych warunkach być może nie zostałyby w pełni zauważone. Jednak w 1945 roku warunki były wyjątkowe a wojna i jej okrucieństwa ukazywały ludzi w prawdziwym świetle, bez masek, bez udawania. Odsłonięty wówczas obraz może boleć, zawstydzać, przerażać, ale może też zdumiewać, pobudzać do głębszej refleksji i umacniać na drodze wiary.
Zadaniem książki jest ukazanie biografii warmińskich sióstr zakonnych, które potrafiły wzbić się ponad przeciętność. Pomimo walki obu totalitaryzmów, gnane w kierunku, którego nie wybrały - nie poddały się, lecz próbowały iść pod prąd, pod wiatr i pod fale. Ale poniosły śmierć, to one w tej walce odniosły zwycięstwo.
Szesnaście różnych dróg, na których bezbronne kobiety podjęły zróżnicowanego rodzaju wyzwania, walcząc z oprawcą o zachowanie ślubowanej czystości albo w obronie pokrzywdzonych, mocując się z własną słabością, aby się nie poddać i nie ustać w drodze, pokonując niemoc własnego ducha, aby przebaczyć krzywdzicielom, umocnić swoją wiarę i nie zwątpić...
Pod prąd, pod wiatr i pod fale. Co te słowa znaczą w ich przypadku? Mimoczęsto zmuszone były iść tam, gdzie nie chciały, gnane ogromną dziejową falą, to jednak nie poddały się jej sile. W większości wychowane w duchowości warmińskiego ludu, prostego w swojej wierze i wartościach, chciały żyć zgodnie ze swoim sumieniem i ślubami zakonnymi, które złożyły w Zgromadzeniu Sióstr św. Katarzyny.
Pokazują, jak cenne i ważne jest każde życie: człowieka chorego, starszego albo bezbronnego, dziecka, dorosłego i drugiej współsiostry. To logika, której kluczem może być tylko miłość uwalniająca najgłębsze pokłady dobra i duchowej siły. To prawda,w momencie śmierci, w obliczu lęku okazuje się, kim jesteśmy rzeczywiście. W takich sytuacjach nasze wewnętrzne postawy ukazują się w pełni, wtedy widać, jakimi wartościami żyje dany człowiek. Podobnie było w sytuacji szesnastu sióstr katarzynek. Wartości, jakimi się kierowały i autentyzm ich postawy okazały się najważniejsze w chwili zagrożenia życia.
Te siostry miały świadomość swej konsekracji i misji. Pomimo zniewolenia zachowały wewnętrzną wolność, co pomogło im w dokonaniu wyboru. Ich postawa wobec śmiertelnego zagrożenia, wobec strachu, zmęczenia, głodu, utraty damskiej godności, maltretowania i wszechogarniającej fali nienawiści nie była przypadkowa, lecz wypływała z ewangelicznych wartości, z miłości Boga i bliźniego, ślubowanej Bogu czystości, a także wyboru przebaczenia nad nienawiścią i przemocą. W wielu przypadkach ich decyzja nie była jednorazowa, lecz wielokrotnie powtarzana i umacniana poprzez kolejne dni lub miesiące, ponieważ ich umieranie rozciągało się w czasie. Moment śmierci był zwieńczeniem postawy wybieranej w życiu codziennym.
Czego możemy się od nich nauczyć? Siostry nie były herosami,w momencie próby opowiedziały się za konkretnymi wartościami. Nie miały wątpliwości, jaką drogę wybrać. Na taką postawę pracowały całe życie. Uczą nas, żeby patrzeć szeroko, nie zatrzymywać się tylko na strachu o samego siebie. Obecnie, gdy wydaje się, iż słowo i złożona przysięga wierności znaczą tak niedużo, ich przykład wskazuje, jak wzbić się ponad ludzkie ograniczenia.
Opisana historia byłaby niepełna, gdybym nie zaznaczyła, że bohaterskich sióstr było w tym czasie więcej. O tych szesnastu, dzięki zaangażowaniu wielu katarzynek z różnorodnych krajów, udało się zebrać dostateczną liczba świadectw, które są potwierdzeniem opisanych wydarzeń. Książka oparta jest na faktach i relacjach, choć każda z sióstr prowadziła mnie inaczej, na swój własny sposób. Wykorzystałam wszystkie przystępne, na tę chwilę, i znane Zgromadzeniu informacje dotyczące ich życia.
Nazwy większości miejscowości podane są jeszcze po niemiecku, ponieważ takim nazewnictwem wtedy się posługiwano. Tereny, które są sceną opisywanych wydarzeń, przez wieki były wspólną ojczyzną wielu Polaków i Niemców. To, co wydarzyło się w 1945 r. Na ziemiach "wyzwalanych" przez Armię Czerwoną, do teraz wzbudza dużo emocji. Nie można negować tragedii mieszkańców Warmii i całych Prus Wschodnich, którzy po wojnie musieli opuścić swoje domy. Ich dramat był jednak wynikiem agresji hitlerowskich Niemiec na ościenne kraje, ich okupacji i ludobójstwa na niewyobrażalną wcześniej skalę. Lata cierpień dotkniętych wojną narodów wywoływały ogromną chęć zemsty. Ucierpiały wszystkie strony tego obfitego konfliktu, a głównymi ofiarami byli bezbronni cywile.
Zostawiając jednak na boku aspekt polityczny, chciałam pokazać szesnaście pań konsekrowanych, które rzucone w takie a nie inne sutyacje, dały przykład walki z dwoma największymi totalitaryzmami XX wieku, jakimi były faszyzm i komunizm. Dziś one wstawiają się za nami. Dostajemy mnóstwo świadectw mówiących o ich pomocy i wstawiennictwu, a przykład ich życia, odczytywany wciąż w nowych kontekstach, łączy miłość do tej ziemi oraz jej dawnych i obecnych mieszkańców.
(Rh)
Pozycja warta polecenia.
Zadaniem książki jest ukazanie biografii warmińskich sióstr zakonnych, które potrafiły wzbić się ponad przeciętność. Pomimo walki obu totalitaryzmów, gnane w kierunku, którego nie wybrały - nie poddały się, lecz próbowały iść pod prąd, pod wiatr i pod fale. Ale poniosły śmierć, to one w tej walce odniosły zwycięstwo.
Szesnaście różnych dróg, na których bezbronne kobiety podjęły zróżnicowanego rodzaju wyzwania, walcząc z oprawcą o zachowanie ślubowanej czystości albo w obronie pokrzywdzonych, mocując się z własną słabością, aby się nie poddać i nie ustać w drodze, pokonując niemoc własnego ducha, aby przebaczyć krzywdzicielom, umocnić swoją wiarę i nie zwątpić...
Pod prąd, pod wiatr i pod fale. Co te słowa znaczą w ich przypadku? Mimoczęsto zmuszone były iść tam, gdzie nie chciały, gnane ogromną dziejową falą, to jednak nie poddały się jej sile. W większości wychowane w duchowości warmińskiego ludu, prostego w swojej wierze i wartościach, chciały żyć zgodnie ze swoim sumieniem i ślubami zakonnymi, które złożyły w Zgromadzeniu Sióstr św. Katarzyny.
Pokazują, jak cenne i ważne jest każde życie: człowieka chorego, starszego albo bezbronnego, dziecka, dorosłego i drugiej współsiostry. To logika, której kluczem może być tylko miłość uwalniająca najgłębsze pokłady dobra i duchowej siły. To prawda,w momencie śmierci, w obliczu lęku okazuje się, kim jesteśmy rzeczywiście. W takich sytuacjach nasze wewnętrzne postawy ukazują się w pełni, wtedy widać, jakimi wartościami żyje dany człowiek. Podobnie było w sytuacji szesnastu sióstr katarzynek. Wartości, jakimi się kierowały i autentyzm ich postawy okazały się najważniejsze w chwili zagrożenia życia.
Te siostry miały świadomość swej konsekracji i misji. Pomimo zniewolenia zachowały wewnętrzną wolność, co pomogło im w dokonaniu wyboru. Ich postawa wobec śmiertelnego zagrożenia, wobec strachu, zmęczenia, głodu, utraty damskiej godności, maltretowania i wszechogarniającej fali nienawiści nie była przypadkowa, lecz wypływała z ewangelicznych wartości, z miłości Boga i bliźniego, ślubowanej Bogu czystości, a także wyboru przebaczenia nad nienawiścią i przemocą. W wielu przypadkach ich decyzja nie była jednorazowa, lecz wielokrotnie powtarzana i umacniana poprzez kolejne dni lub miesiące, ponieważ ich umieranie rozciągało się w czasie. Moment śmierci był zwieńczeniem postawy wybieranej w życiu codziennym.
Czego możemy się od nich nauczyć? Siostry nie były herosami,w momencie próby opowiedziały się za konkretnymi wartościami. Nie miały wątpliwości, jaką drogę wybrać. Na taką postawę pracowały całe życie. Uczą nas, żeby patrzeć szeroko, nie zatrzymywać się tylko na strachu o samego siebie. Obecnie, gdy wydaje się, iż słowo i złożona przysięga wierności znaczą tak niedużo, ich przykład wskazuje, jak wzbić się ponad ludzkie ograniczenia.
Opisana historia byłaby niepełna, gdybym nie zaznaczyła, że bohaterskich sióstr było w tym czasie więcej. O tych szesnastu, dzięki zaangażowaniu wielu katarzynek z różnorodnych krajów, udało się zebrać dostateczną liczba świadectw, które są potwierdzeniem opisanych wydarzeń. Książka oparta jest na faktach i relacjach, choć każda z sióstr prowadziła mnie inaczej, na swój własny sposób. Wykorzystałam wszystkie przystępne, na tę chwilę, i znane Zgromadzeniu informacje dotyczące ich życia.
Nazwy większości miejscowości podane są jeszcze po niemiecku, ponieważ takim nazewnictwem wtedy się posługiwano. Tereny, które są sceną opisywanych wydarzeń, przez wieki były wspólną ojczyzną wielu Polaków i Niemców. To, co wydarzyło się w 1945 r. Na ziemiach "wyzwalanych" przez Armię Czerwoną, do teraz wzbudza dużo emocji. Nie można negować tragedii mieszkańców Warmii i całych Prus Wschodnich, którzy po wojnie musieli opuścić swoje domy. Ich dramat był jednak wynikiem agresji hitlerowskich Niemiec na ościenne kraje, ich okupacji i ludobójstwa na niewyobrażalną wcześniej skalę. Lata cierpień dotkniętych wojną narodów wywoływały ogromną chęć zemsty. Ucierpiały wszystkie strony tego obfitego konfliktu, a głównymi ofiarami byli bezbronni cywile.
Zostawiając jednak na boku aspekt polityczny, chciałam pokazać szesnaście pań konsekrowanych, które rzucone w takie a nie inne sutyacje, dały przykład walki z dwoma największymi totalitaryzmami XX wieku, jakimi były faszyzm i komunizm. Dziś one wstawiają się za nami. Dostajemy mnóstwo świadectw mówiących o ich pomocy i wstawiennictwu, a przykład ich życia, odczytywany wciąż w nowych kontekstach, łączy miłość do tej ziemi oraz jej dawnych i obecnych mieszkańców.
(Rh)
Pozycja warta polecenia.