Tom "Graffiti" to przejmujące notatki senne, to kronika chwil ciemności, czarnych nurtów jawy i halucynacji nocnych, to swoisty dziennik liryczny pisany w oczekiwaniu na ulepszony czas. Ślady zmagań przeplatają się tu z momentami iluminacji, gdy światło porannych chłodów znaczy cienie na papierze, w wyobraźni i świecie, bo tam, gdzie ciemno, jest też jasno, widzenie światła nie jest realne bez ciemności i,,prawie wszędzie jest radość".
Marta Zelwan to poetka onirycznych wędrówek, jej wytrwałe podróże w senne pejzaże to droga poprzez język i obrazy, wciągające wizje, które karmią czytelnika. Oto:,,świat jest obszerny w mirażach - / są w mirażach korytarze", bezkresny kosmos i lękliwy człowiek, bezsenna noc i zmęczony dzień, zachód słońca i zmiany faz księżyca, następny wschód słońca i metamorfozy tarczy księżyca, mikrotony zasypiania.
Tak,,,każdy miraż to kropla", a w nich, jak w lustrach, odbija się chwiejny i niepewny wszechświat. Poezja w książce "Graffiti" to świadectwo przemijania postaci entropii, znak doświadczenia gorzkiego czasu i rwącej przestrzeni,,przedranków, poranków, zaranków, zmierzchów i wieczorów, nocy i wszechnocy".
Warto dać się porwać tej,,nowej księdze bestiariuszowej / z wyrazami ratunku / pisanymi w języku złego i korzystnego". Warto dać się ponieść frapującym frazom Marty Zelwan, tym opowieściom księgi tysiąca i niejednej nocy.