Druga część teologicznego śledztwa przeprowadzonego poprzez ks. Wiktora Szponara. Po sukcesie wydawniczym pierwszego tomu zaczęli się zgłaszać do autora czytelnicy, którzy doświadczyli zjawisk towarzyszących śmierci klinicznej: wierzący, ateiści i poszukujący.
Te przejmujące wydarzenia, odmieniły radykalnie ich późniejsze losy. Życie po śmierci 2 stanowi zapis rozmów ks. Szponara z osobami, które doświadczyły NDE. Chrystus zaprowadził mnie do wielkiego wnętrza, w którym nie było żadnych mebli, tylko od mojej lewej strony na stojaku stało obfite lustro.
Pan Jezus nakazał, abym przed nim stanęła. I zwrócił się do aniołów którzy się tam pojawili: „Przynieście białą szatę". Krzyknęłam zachwycona: „Panie Jezu, ona na mnie wyśmienicie nadaje się". A On uśmiechnął się i odrzekł: „Została uszyta na miarę".
Przemiana, którą przeżył Jan Ben Radecki, jest jedną z najszczególniej niezwykłych. Z malarza obrazów satanistycznych dla wrocławskiej kawiarni o mnóstwo mówiącej nazwie Mefisto, Radecki stał się fundatorem i budowniczym pierwszej w Polsce kaplicy pod wezwaniem św.
siostry Faustyny. Czy tak niesamowitą drogę można przejść bez Bożej łaski, która objawiła się podczas NDE? Po tamtej stronie spotkałem się ze swoim bratem, który został abortowany, ponieważ moja mama była ofiarą gwałtu.
Wcześniej o tym nie wiedziałem. Dopiero kiedy się wybudziłem ze śpiączki, spytałem mamę o gwałt… Brat mi powiedział, iż mama poprzez 10 tygodni nazywała go Michałem, więc to było jego imię. Spytałem mamę, czy mogłaby mi powiedzieć coś o Michale.
przez godzinę płakała, aż lekarze podali jej tabletki uspokajające. O niezwykłej więzi między bliźniakami słyszał chyba każdy. Ani medycyna, ani teologia nie potrafią wytłumaczyć tego niesamowitego zjawiska.
Pani Ania z Poznania jako bliźniaczka nieraz doświadczała tego, co jej brat. Ale nie mogła przypuszczać,także doświadczy NDE, czuwając przy umierającym bracie. W pewnej chwili zdałam sobie sprawę, iż słyszę piękno przyrody: szum strumienia i ptasi śpiew.
Było mi bardzo należycie. W końcu otworzyłam oczy i bardzo się przestraszyłam, bo pojawiła się przerażająca ciemność. Piękne dźwięki ucichły. Z daleka dostrzegłam światło, które się zbliżało. Na początku myślałam, iż widzę stopy Matki Bożej w kwiatach.
Kiedy jednak światło znalazło się bliżej mnie, zorientowałam się, że to Pan Jezus, precyzyjnie taki, jak na obrazie siostry Faustyny. Jedyna różnica była taka, że z Jego serca nie wypływały dwa strumienie.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.