Leopold Staff nie miał tyle szczęścia, ile mieli go ci, których na swej długiej drodze twórczej spotykał, z którymi podążał i których mijał. Jak choćby Leśmian, skamandryci czy Różewicz. Wydawać by się mogło, iż spełniło się w naszych czasach proroctwo z wiersza, którym twórca Dziewięciu muz zamknął swój ostatni tom: Zostanie po mnie pusty pokój/ I małomówna, cicha sława.
Autorzy książki Twórczość poetycka Leopolda Staffa. Konteksty i relacje przekonują jednak, że proroctwo owo się nie spełniło, bo sława Staffa, może nie najistotniej dziś rozgłośna, nie jest przecież małomówna.
W składających się na tom studiach i szkicach nie wyszukamy tekstów, z których przebijałby ślepy uznanie. Chciałoby się powiedzieć, iż przedmiot, zgodnie ze swoim ciężarem gatunkowym i alchemicznymi właściwościami, pozwala badającym go podmiotom zachować równowagę. Autorzy książki mówią wyjątkowo przeróżnymi językami, reprezentują bowiem różne upodobania badawcze. Ale przecież różnymi językami mówił sam Staff, do każdej z epok, w których wytwarzał, dokładając zresztą, o czym w tomie wspomina się wielokrotnie, własne, oryginalne pierwiastki. I zapraszał do dialogu; poetyckie dialogi z dziełem Staffa to istotna druga część tomu, lecz nie ostatnia. Na końcu książki znajdziemy rarytas garść wierszy odnalezionych w rękopisie, których autor Snów o potędze nie włączył do swego debiutanckiego tomiku.
Z recenzji prof. Dr. Hab. Aleksandra Nawareckiego