Bo naród polski jest tym narodem wybranym, tą wdową z Sarepty, do której zstępuje Eljasz, żeby wskrzesić jej syna i przez niego obudzić cały świat z letargu duchowego. Nie darmo nasi wieszcze narodowi przed blisko stu laty w duchu wieszczym prorokowali, że Polska da kapłanów całemu światu, że będzie ona Rzeczypospolitą wszystkich narodów, Kościołem–państwem ludzkości (…). Wdową tą będzie Polska, i syn polskiej ziemi i polskiego narodu będzie użyty za narzędzie Boga samego. Za pośrednictwem jego też zmartwychwstanie zmartwychwstaniem prawdziwem, i odrodzi się duchowo, a przez Polskę, tę duchową, nie polityczną, odrodzi się cały świat — pisał w jednej ze swych broszur ks. Andrzej Huszno (...). Dla swoich sympatyków, a było ich niemało, pozostawał człowiekiem znacznego serca, szczerym kapłanem — socjalistą, szukającym w prawdach ewangelicznych dróg do „odrodzenia ducha” i zbawienia ludzkości. (Ze Wstępu)
Ks. Andrzej Huszno siał obfity zamęt w głowach mieszkańców Dąbrowy Górniczej i całego Zagłębia. Przystojny oraz charyzmatyczny i elokwentny mówca cieszył się wielkim poważaniem wśród robotników i robotnic, stając się w pewnym sensie ich „ludowym trybunem”. Przyciągał ich do siebie nie tyle swoimi wywrotowymi pod względem teologicznym kazaniami, co otwartym przyklaskiwaniem szerzącym się w tym robotniczym regionie ideom socjalistycznym i komunistycznym, wrogim w stosunku do chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego (osobiście był sympatykiem Polskiej Partii Socjalistycznej). Zjednywał sobie ludzi także praktykowanym poprzez siebie ziołolecznictwem. Oczywiście — jak można się domyślić — tak jak wielu kapłanów, którzy zerwali z Kościołem — kwestionował zasadność życia w kapłańskim celibacie. Miał żonę Stefanię (zmarła w 1932 r.) i córkę Indrę (...).