,,Publikacja jest zbiorem podróżniczych reportaży o literacko-historycznych kontekstach, będących połączeniem wykładu z historii, historii sztuki, geografii, współczesnych obserwacji, a także osobistych wrażeń i przemyśleń, pokłosiem peregrynacji Rosy Bailly po Polsce Wydana w 1936 roku, przyniosła jej rok później laury Akademii Francuskiej w dziedzinie literatury oraz złoty medal Polskiej Akademii Literatury.
W ulotce reklamującej książkę pisano: [...] magiczne mokradła i nieogarnione aż po horyzont równiny [...], bastiony polskości naprzeciwko Azji, na granicy z ZSRR i naprzeciw Niemiec, na Górnym Śląsku, święte miejsca pielgrzymek, radosnych wycieczek w góry, odkrywanie krypt, przepych strojów ludowych, pałace i magnaci, malownicze miasteczka i ich Żydzi: to Polska pełna kolorów i niedużo znana Francuzom, którą przywołała pani Rosa Bailly.
Była to opowieść o Polsce prowincjonalnej, omijanej z zasady przez przyjezdnych podążających utartymi szlakami między Warszawą, Krakowem a Lwowem i Wilnem. Jest to obraz Polski nieco wyidealizowany, pełen emocji i romantycznych uniesień, pozbawiony ciemnych stron i rysów, obraz, w którym choćby smród dzielnicy żydowskiej składa się na jej niepowtarzalny i urodziwy klimat.
Obraz śladowych miasteczek, ukrytych skarbów architektury, uroków bezkresnych bagien wokół Pińska, tajemniczości Polesia i rozciągających się po horyzont nizin Podola. Polski, w której przetrwały nietknięte zachodnią cywilizacją wartości i codzienność, jakże zróżnicowane od zepsutej, jak to czuła Rosa, dekadencją Francji, Polski, w której bryczka była podstawowym środkiem lokomocji, a stroje chłopów trwały w niezmienionej postaci od stuleci, Polski kresów, wschodnich i śląskich, miasteczek i wiosek ukrytych głównie przed ciekawskim okiem turystów.
Książka była głęboko subiektywną opowieścią o jej poznawaniu Polski, o jej podróżach i wrażeniach, o ludziach, których na swojej polskiej drodze spotkała. Prowincjonalna Polska jest w jej oczach malownicza, odcienina, fascynująca swoją innością i jakąś pierwotną czystością, jest to obraz piękny, ale jednak nieco powierzchowny.
Jej oczy, to życzliwe oczy przybysza urzeczonego tym, co widzi, lecz skupionego na zewnętrznych opisach i odczuciach, trochę protekcjonalnego, trochę naiwnego, niedostrzegającego tego, co ukryte pod powierzchnią malowniczego obrazka.
Dostrzegała wszelkie niuanse koloru, kształtu, szczegółu przyrody i architektury, dostrzegała niemało, lecz twarda realność życia prowincji, jej złożoność (nad wyraz w odniesieniu do Kresów wschodnich), dramaty, ukryte mechanizmy funkcjonowania albo umykały obserwacji Rosy, albo też nie zdecydowała się na ich ukazanie w swej opowieści.
Nie zmienia to jednak faktu,barwny arras utkany poprzez Rosę w Au coeur de la Pologne jest jedną z efektowniejszych impresji na temat polskiej prowincji, jaką możemy odnaleźć w opowieściach cudzoziemców o Polsce, impresją, która zamknęła w sobie świat już nieistniejący, lecz ciągle przystępny czytelnikom dzięki jej słowom".
- dr hab.