Książka Krzysztofa Siwczyka jest, jestem o tym najgłębiej przekonany, pokaźnym projektem zmierzenia się z metafizyką codzienności (ze sprawami jak powiada Autor bieżącej metafizyki). Ale w jej wymiarze szczególnym takim, który odnosi się do egzystencjalnych warunków bycia-w-kulturze, do czytania i pisania, do życia (także) słowem i tekstem. Do zmagania się na przykład z przemocą fabuł i z przemocą interpretacji siebie, ze zjełczałą fantazją albo z porzuconą (niedoczytaną, niedopisaną) książką, która domaga się powrotu do dzieła.
Chodzi tu w głównej mierze, jak sugeruje tytułowy i programowy esej zbioru, o osaczenie poprzez zmienny i wszystkożerny jakby mikrokosmos, osaczenie przez najprostsze zdarzenia, rzeczy, impresje, o ich nachalność jakby czy magmatyczność, która potwornieje, staje się niczym monstra w dawnych obrazach pokazujących kuszenie świętego Antoniego Pustelnika. Ta monstrualność w przepływie, w przemijaniu, w koszmarnym śnie rozgrywa się pośród starannie zarejestrowanych form i okruchów życia, złogów i majaków dzieciństwa, lecz i w dialektycznym wiązaniu rodzicielstwa. Starego więc i nowego w palimpseście, w wężowym splocie.
Czyny, maski, kostiumy, a także całe decorum egzystencji Krzysztof Siwczyk przedstawia tu w przejmujących spojrzeniach, podkreślających krnąbrną materialność, namacalność, sensualność i somatyczność przywoływanego poprzez siebie mikroświata, ale też jego kruchość, ułudność, fantazmatyczność, stałe nicowanie w nim komizmu przez trwogę i dramatu poprzez śmieszność. Towarzyszy temu gorączkowe, zadyszane poszukiwanie języka: żeby dać odpowiednią materię słowu, a substancjom i wrażeniom słowo. Ze świadomością przy tym możliwości ograniczonych, przekazanych choćby radykalnej redukcji: Nie atakujesz jakichś obszerniejszych tajemnic ducha, jedynie o nich czytasz. To zaś oznacza w sumie sceptyczne ale budowane w granicach rozsądku credo: Zaufanie do języka, w którym jesteś pisany, zjawia się u ciebie na mocy akceptacji własnych ułomności.
prof. Zbigniew Mikołejko
Chodzi tu w głównej mierze, jak sugeruje tytułowy i programowy esej zbioru, o osaczenie poprzez zmienny i wszystkożerny jakby mikrokosmos, osaczenie przez najprostsze zdarzenia, rzeczy, impresje, o ich nachalność jakby czy magmatyczność, która potwornieje, staje się niczym monstra w dawnych obrazach pokazujących kuszenie świętego Antoniego Pustelnika. Ta monstrualność w przepływie, w przemijaniu, w koszmarnym śnie rozgrywa się pośród starannie zarejestrowanych form i okruchów życia, złogów i majaków dzieciństwa, lecz i w dialektycznym wiązaniu rodzicielstwa. Starego więc i nowego w palimpseście, w wężowym splocie.
Czyny, maski, kostiumy, a także całe decorum egzystencji Krzysztof Siwczyk przedstawia tu w przejmujących spojrzeniach, podkreślających krnąbrną materialność, namacalność, sensualność i somatyczność przywoływanego poprzez siebie mikroświata, ale też jego kruchość, ułudność, fantazmatyczność, stałe nicowanie w nim komizmu przez trwogę i dramatu poprzez śmieszność. Towarzyszy temu gorączkowe, zadyszane poszukiwanie języka: żeby dać odpowiednią materię słowu, a substancjom i wrażeniom słowo. Ze świadomością przy tym możliwości ograniczonych, przekazanych choćby radykalnej redukcji: Nie atakujesz jakichś obszerniejszych tajemnic ducha, jedynie o nich czytasz. To zaś oznacza w sumie sceptyczne ale budowane w granicach rozsądku credo: Zaufanie do języka, w którym jesteś pisany, zjawia się u ciebie na mocy akceptacji własnych ułomności.
prof. Zbigniew Mikołejko
Tytuł Bezduch Autor Krzysztof Siwczyk Wydawnictwo Austeria EAN 9788378663362 ISBN 9788378663362 Kategoria Literatura, Eseje, publicystyka literacka ilość stron 104 Format 14,5x20,5 cm Rok wydania 2018 Oprawa broszurowa