"Coś tam czasem się zatliło z jednej albo drugiej, ale znikomo, jak błędny ognik. O północy byliśmy na miejscu, na zielonym rynku. Jechało się w kółko, wśród drzew, jak duktem. W gęstwinie jakieś złote światełka pełgały.
I było zupełnie cicho, bo wszyscy poszli spać, pewni, że już nic się nie wydarzy. Bo co miałoby się wydarzyć o północy na końcu kraju$1992" Andrzej Stasiuk wybór niedługich próz i felietonów z "Tygodnika Powszechnego".
skategoryzowane w jednym tomie są przenikliwym spojrzeniem - z dystansu, z Beskidu albo stepu gdzieś w Azji - na teraźniejszość, na zmiany, jakie zachodzą w świecie. A zarazem próbą uchwycenia chwili, szczegółu, niewielkiego zdarzenia, zanim zniknie ono pod powodzią kolejnych.