,,Jestem najważniejszą osobą w życiu niemal każdego, kogo znam, i pokaźnej liczby ludzi, których nigdy nawet nie spotkałem" - rzucił kiedyś David Sedaris i w tej bezceremonialnej szczerości nie ma żadnej przesady.
Jego autobiograficzne książki sprzedają się na świecie w milionach egzemplarzy. Sedarisa nie sposób nie lubić - każdy bowiem może się w nim przejrzeć. Ma dar budowania w swych tekstach intymnej atmosfery i wciągania nas - czytelników - w rozmowy, które prowadzi z członkami rodziny, życiowym partnerem, politycznymi przeciwnikami...
W Calypso dopuszcza nas do swojej prywatności nie tylko wtedy, gdy dworuje sobie z Hugh zamykającego się w toalecie, wołając do niego poprzez drzwi:,,Miałem go w ustach dziesięć minut temu, a dzisiaj to część intymna$49",z zasady wtedy, gdy jest do bólu szczery w punktowaniu swoich wad i słabości.
Idiosynkrazje i kompulsje innych zawsze traktuje z dobrotliwym humorem, własne - z bezkompromisową kpiną. Sedaris jest ironiczny, nigdy jednak nie jest sarkastyczny - nie uzurpuje sobie pozycji człowieka, który wie.
Z Calypso wyłania się portret faceta, który osiągnął sukces, raduje się prawidłową pozycją materialną i zdrowiem i udanym życiem osobistym, ale, jak większość z nas, ma swoje lęki i obsesje, a na ogół wraz z wiekiem coraz mocniej zdaje sobie sprawę, iż bliżej mu do końca aniżeli dalej.
Stosuje więc różne strategie służące odsuwaniu tej myśli, w których niejeden czytelnik bez dwóch zdań się rozpozna. Każdego wieczoru zbiera rozrzucone po okolicy śmieci, tym samym wyrabiając dzienną normę kroków pod dyktando pilnującego aktywność zegarka.
Kompulsywnie wydaje pieniądze, szczodrze obdarowując bliskich prezentami,ponadto nabywając tony niepotrzebnych ciuchów, co kwituje rozbrajająco:,,Oczywiście, że mamy jakąś dziurę, którą usiłujemy wypełnić, ale czyż nie wszyscy ją posiadają$50 I czy wypełnianie jej beretami wielkości pokrowca na deskę sedesową, choć niepraktyczne, nie jest przynajmniej zdrowsze, niż wypełnianie jej cukrem albo heroiną, albo seksem bez zabezpieczenia z nieznajomymi$51".
Podprogowy, niewypowiedziany lęk przed śmiercią spaja poszczególne teksty książki, które - jak zawsze u Sedarisa - łączą poetykę eseju z poetyką opowiadania i wreszcie scenicznego skeczu. Jak w życiu powaga miesza się tu z humorem, wzniosłość z banalnością, a jak w literaturze z prawdziwego zdarzenia opowieści posiadają zaskakujące puenty bądź zmierzają w nieoczekiwaną, zgoła surrealną stronę.
Nad krotochwilną, arcyśmieszną Sedarisową opowieścią unoszą się duchy dwóch zmarłych kobiet - matki, która zmagała się z alkoholizmem przy milczącej akceptacji rodziny i siostry Tiffany, cierpiącej na chorobę dwubiegunową, która popełniła samobójstwo.
Dystansujący się od bólu dowcipem Sedaris jest zarazem zbyt przenikliwy, żeby nie zadać pytania:,,Czy po każdym samobójstwie krew nie obryzguje nam twarzy$52" Calypso, która została renomowana poprzez wielu krytyków za największe dotychczasowe osiągnięcie pisarza, to opowieść o rodzinie, jaką ma wielu z nas - za każdym razem nie dość kochającej i za każdym razem gotowej nam powiedzieć to, co chcemy usłyszeć, aby uśmierzyć nasze sumienie.
Takiej, która doprowadza nas do szału, lecz zarazem daje nam siłę poprzez sam fakt, iż istnieje. Chyba że ma się skórę cienką jak Tiffany... * * *,,Calypso jest jak rodzinne zdjęcie zrobione w najmniej odpowiednim momencie przy użyciu jadowitego flesza, tyleż niefortunne i zabawne, co ostre i prawdziwe.
Pisanie Davida Sedarisa ma atrakcyjność i bezczelność stand-upu, jednak to tylko przewrotna forma, w której tym mocniej wybrzmiewa nieznośna ciężkość bytu: miłość, ból, śmierć, strata. To książka pozornie lekka i łatwa, i tak samo złudnie przyjemna".
- Dorota Masłowska,,W Calypso pod powierzchnią żartów i bon motów bulgocze rozpacz i ból. Gdyby mierzyć umiejętność łączenia słodyczy z goryczą, zaproponowałbym jednostkę Sedaris, gdzie jeden Sedaris to absolutne mistrzostwo".