Kto cię obserwuje? Dawniej to pytanie zadawali wyłącznie królowie, prezydenci i osoby publiczne, próbując umknąć paparazzim czy unieszkodliwić przestępców usiłujących obejść prawo. Reszta z nas nie musiała się specjalnie martwić tym, że może zostać objęta obserwacją.
Dziś owo niepokojące pytanie odnosi się do wszelkich i nie musi być wcale związane z czyjąś sławą albo przestępczą działalnością. Każdy z nas może być obserwowany niemal w każdej chwili. Cennych zasobów, jakimi są dane osobowe, można nadużywać.
I będzie się ich nadużywać. Informacja to władza. Każdy, kto dysponuje wielkimi ilościami danych o nas, ma nad nami przewagę. Z początku era informacyjna miała wzmocnić jednostki, dając im dostęp do danych wcześniej niedostępnych.
Mogliśmy na całym świecie porównywać ceny, poszukiwać najkorzystniejszego fragmentu wiedzy czy ludzi, którzy podzielali nasze poglądy. Aktualnie dochodzi do zmiany układu sił i szala przechyla się ku wielkim instytucjom: jednocześnie rządom jak i korporacjom.
To one zyskują przewagę w wojnach informacyjnych, dzięki zdolności do śledzenia potężnej ilości informacji związanych z najszczególniej przyziemnymi aspektami naszego życia. Dowiadujemy się, iż ludzie, którzy dysponują informacjami o nas, mogą nas zawstydzić, wyczyścić nasze portfele albo oskarżyć o przestępcze zachowanie.
Ta wiedza może wykreować kulturę strachu. Czy chcemy żyć w świecie, w którym za każdym razem narażeni będziemy na ryzyko bycia zhakowanymi? W świecie, w którym będzie można nas zlokalizować? W którym nie będziemy mogli posiadać swych tajemnic? W którym będziemy podglądani choćby w naszych domach, w którym będzie można się pod nas podszyć i w którym będziemy żyć w pułapce „korytarza luster”? W którym będziemy użytkowani finansowo i bez powodu będziemy trafiać przed oblicze funkcjonariuszy policji? Moja książka to próba odpowiedzi na te pytania.
Mam nadzieję, że moje odkrycia pomogą rozwijać się debacie o prywatności – wyjść poza kwestie związane z prostą obawą o to „kto mnie obserwuje”, ku bardziej szczegółowym rozważaniom nad tym, „dlaczego ma to tak spore znaczenie”, a także, ostatecznie, ku efektywnej dyskusji o tym, co możemy zrobić.
Z tekstu