Oto historia, jaką rzadko już dziś można usłyszeć. Roku pańskiego 1938, na chwilę przed wielką wojną, małe senne miasteczko na rubieżach II Rzeczypospolitej żyje, zdawało żeby się, wyłącznie swymi sprawami.
Pozorną ospałość zakłócają jednak dziwne, niepokojące zjawiska, które nie dają się łatwo pojąć rozumem, a co dopiero zinterpretować, są bowiem tak niezwykłe, iż nikt nie wie, co z nimi począć. Poza tym nie każdy jest je w stanie zobaczyć.
Coraz więcej osób spoza miasteczka rozpoczyna się jednak tematem interesować, pojawiają się więc pytania, skąd się biorą enigmatyczne znaki, zaś cała,,sprawa" zatacza coraz szersze kręgi. Pewnego upalnego dnia lata na stacji kolejowej w Kossowie zjawia się nieodgadniony człowiek, czujnie rozglądając się dookoła spod ciemnego kapelusza.
Miejscowi od razu się jednak wyznają, iż jest to przybysz z odległych stron, najpewniej z szerokiego miasta. Kim jest$1539 Po co przyjechał na kresowe rubieże$1540 Jak się okazuje, zostaje tutaj wysłany ze specjalną misją, a mianowicie ma za zadanie przyjrzeć się enigmatycznej sprawie niepokojących,,znaków".
Ów enigmatyczny przybysz to komisarz policji, który ma gruntownie zbadać, opisać, zebrać dokumentację a jak trzeba reagować w porozumieniu z naczelnym gubernatorem w owej,,widmowej" sprawie. Komisarz, Walery Konopka, czuje się pewnie podejmując zadanie.
błyskawicznie jednak okazuje się, że podlaska prowincja jest nieobliczalna - żyje swym życiem, tradycjami i kodami kulturowymi, jakże odmiennym od wszystkiego, z czym do tej pory komisarz miał do czynienia. Jest to dla niego, mimo wieku i doświadczeń, podróż inicjacyjna.
Kossów i pobliskie lasy czekają na niego otwierając podwoje swych tajemnic i sekretów. Sen łączy się z rzeczywistością, zabobony z wiarą, wiara i przekonania z życiem, a przeszłość i teraźniejszość w ciąg znaków nieprzystępnych do odczytania, a dla naszego bohatera - do odszyfrowania.
Oto jest powieść, która nie boi się sięgać do swoich zarówno formalnych jak i fabularnych źródeł. Oto powieść, której niepisaną bohaterką jest jedno ze znikających widm współczesnego świata: metafizyka.
Oto historia Walerego Konopki, komisarza, policjanta a z umysłowości detektywa, oto także niezwykła historia mieszkańców powolnie żyjącego pogranicza, oto w końcu historia widm, jakie nawiedziły kresowe miasteczko, a które co jakiś czas pod zróżnicowanymi postaciami nawiedzały, a może wciąż nawiedzają Europę Wschodnią...
Żywy język definiujący bohaterów, poszukiwanie możliwości zrozumienia świata za pomocą zmysłów, snu oraz iluzji tworzą przestrzeń i fabułę tej opowieści. Opowieści, która przeradza się w metafizyczny pejzaż na granicy nocy i dni, jawy i snu, życia i śmierci.
Do końca nie jest jasne, czy główny bohater rozwikła zagadkę nieodgadnionych,,latawców", czy poradzi sobie z nimi, czy może raczej one z nim... I z nami. Dla komisarza Walerego Konopki jest to podróż inicjacyjna, dla czytelnika podróż w głąb siebie i na granice (a może poza granice) władzy sądzenia.
Oto powieść, która ma moc wchłaniającą. Nie da się z niej wyjść po zamknięciu ostatniej strony.