Andrzej Ballo nie zawodzi. Jego wiersze są korzystnie osadzone w rzeczywistości i wyraziste, jak i naturalnie wyrastające z psychologii podmiotu czynności twórczych, a także przekonujące do siebie czytelnik przechodzi więc od tekstu do tekstu bez niepotrzebnego ryzyka trafienia na mielizny tautologii czy entropię stylu. To mocna liryka, wewnętrznie zsubiektywizowana, ale suwerenna i uczciwa, to autor, który wie, czego chce i co usiłuje przekazać, ewentualnie dokonać, tak w życiu, jak i w literaturze. Lecz nie mówimy tu o dokonywaniu w jakimkolwiek patetycznym tego słowa znaczeniu, patetycznym albo również awangardowym. Zadania poetyckie powracają u Ballo i odchodzą podobnie jak zadania życiowe albo tak jak stale pojawiająca się, spinająca tom we frapującą całość na zarys sądu o świecie, który przeminął Rita Hayworth...
Karol Samsel