Zaskakujący literacki portret Jana Nowickiego, utalentowanego aktora, mężczyzny niepospolitego o charyzmatycznym magnetyzmie, nietuzinkowym poczuciu humoru i niesłabnącym powodzeniu u kobiet. Życie ikony polskiego kina pod piórem Rafała Wojasińskiego układa się subtelny zbiór impresji, przetykanych przemyśleniami i anegdotami.
Jan Nowicki snuje refleksje na marginesie codziennych spraw. Wyciszone życie z dala od dużego świata jest pasjonujące i bogate w ten najszczególniejszy sposób. Jest tu miejsce na metafizykę codzienności, spacer z psem oraz tajemnicę wiśni, lecz także na zabawne zdarzenia bieżące i te sprzed lat.
Rafał Wojasiński z pozornych drobiazgów wydobywa czar i głębię. Z jego wyrafinowanej opowieści dowie się czytelnik pomiędzy innymi o krzywdzących skutkach awantury o szampon z Baltony, o tym jak Nowicki uczył śpiewać młodego Majakowskiego oraz przyjrzy się gościom, którzy przyszli na niecodzienny ślub artysty z Małgorzatą Potocką.
Jest to opowieść o powrocie na rodzinne Kujawy, pomiędzy prostych ludzi, ale też opowieść o „wracaniu do zaświata", gdzie dusza zamierza trwać o mnóstwo dłużej, niżeli na ziemi. To właśnie tam jest jej prawdziwy dom.
doskonały przykład na to, jak mniej może znaczyć więcej. Opowieść złożona ze spotkań. Wielu spotkań z pięknem otaczającego świata, z naturą w jej najprostszych przejawach i spotkań z zupełnie zwyczajnymi ludźmi, aby powstała rzecz prosta, a równocześnie niesłychanie magnetyzująca.
Rzecz nieomal poetycka. Zbiór niewielkich wycinków z przeszłości, opowiastek przeplatanych słusznymi dygresjami, słów życiowo mądrych, ale nie pozbawionych odrobiny przekory i szelmowskiego uśmiechu. Wynajdziemy tu słowa o domu, o rodzinie, o dzieciństwie, o dawnych powszednich sprawach, o obcowaniu z bliskimi.
Co nieco o filmie i aktorstwie, trochę o pieniądzach. Dowiemy się co aktora śmieszy, co sprawia smutek, także co myśli o Bogu, co o grzechu, jak według niego wygląda niebo. Jakie ma marzenia, jakie przyjemności powodują mu radość.
I wreszcie czym jest ta tytułowa droga do domu. Czy tylko drogą do domu nad jeziorem, ucieczką od hałasu codzienności w mieście? A może tą drogą, którą wszyscy kiedyś pójdziemy, drogą do innego świata? Tak, o śmierci także przeczytamy, o przygotowaniu do niej, o pogodzeniu się, o oczekiwaniu.
Ale wcześniej... Z Nowickim możemy pójść na spacer z psem, na wiśnie do ogrodu nieżyjącego już przyjaciela, możemy przygotować śniadanie albo zwyczajnie posiedzieć, pobyć, zapalić papierosa i się zamyślić.
To książka na jeden refleksyjny wieczór, ale w żadnym wypadku nie do prędkiego przewracania kolejnych stron. To jest rzecz, do której się wraca. By niespiesznie smakować. Wyciszyć się. Znaleźć czas na przemyślenia.
Zastanowić się nad tym, co w życiu naprawdę ważne. [neta, lubimyczytac.pl] Zbiór tych impresji można traktować jak mapę w drodze do domu. Pierwszy przystanek, na którym wysiadamy, mieści się w rodzinnym domostwie, które zamieszkują „babka, matka, siostra Hania, umierający na gruźlicę ojciec".
A im dalej jedziemy, tym szybciej mrugają do nas widoki zza szyby. Przeszłość zlewa się z przyszłością, a za moment dogania nas teraźniejszość. Słucham z zaciekawieniem, kto siedział na pomoście w trakcie ślubu, jakie przezwiska nadawał dzieciakom na obozie wakacyjnym, by „stali się od razu kimś ważnym" i jak zakończyła się awantura o szampon.
Spostrzegłam, iż podziwia ludzi prostych, o których świat nigdy nie słyszał, a tymczasem oni, w zupełnej ciszy, trzymają go na swych ramionach. Rafał Wojasiński potrafi pięknie słuchać. Nie każdy ma talent do słuchania, ale on jest mistrzem.
Nie ciągnie aktora za język, żeby wydusić z niego jak najwięcej. Ze słów wypowiedzianych przez Nowickiego uplótł cichą i spokojną książkę. [Joanna d’Arc, biblionetka.pl] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.
Pierwsze, papierowe wydanie tej książki ukazało się w 2009 roku nakładem wydawnictwa Nowy Świat. Na okładce, która jest taka sama jak w wydaniu papierowym, widzimy Jana Nowickiego (w kapeluszu) i Rafała Wojasińskiego sfotografowanych przez Krzysztofa Opalińskiego.