Pytasz, co robię? O niczym innym nie mówię, nie myślę, nie troszczę się, tylko o Kaziu, od rana do nocy i przez całą noc – bo śpię b. Mało. Udało mi się przecież wywołać ruch i zainteresowanie publiczne sprawą jeńców. Wszystkie artykuły, wzmianki i notatki pojawiające się w dziennikach są wyłącznie moim dziełem, bo albo sama je piszę, albo zmuszam ludzi do pisania. Tu odbyły się 2 wiece publiczne – wybrano delegację, która poszła do Piłsudskiego, Trąmpczyńskiego, Witosa, Daszyńskiego, Sapiehy i wiceministra spr. Zagr. Dąbrowskiego. Wszędzie sama mówiłam i coś niby się robi, ale strasznie to leniwo i ciężko idzie. Mój Boże – przecież ci ludzie w niewoli, to już wyrzuceni poza nawias – nikomu niepotrzebni – więc kto się o nich troszczy. Mam żal do Piłsudskiego: za lekkomyślne organizowanie pułków ochotniczych i za zmarnowanie młodzieży! Żal tak głęboki, iż nie mogłam brać udziału w uroczystościach na jego cześć – odmówiłam współudziału. To trudno, nie umiem się wznieść tak wysoko jak mężczyźni. Mam żal i do Jędrzeja niezwykle ciężki. Nie chciał i nie umiał zaopiekować się Kaziem, gdy szedł do walki. Wszyscy wokoło to robili – a on dla swojego dziecka nie miał chwili czasu!
List z 11 listopada 1920 r.
Biorę pióro do ręki – po 42 latach milczenia! Chcę w kilku niedługich słowach zapisać, iż wszelkie marzenia moje się spełniły i długie, wspólne nasze życie minęło jak sen… teraz już jestem starą kobietą – krótko skończę 69 lat! Były w moim życiu przejścia ogromnie ciężkie: śmierć najstarszego naszego synka – Tadzia, który miał zaledwie jeden rok życia, gdy umierał na szkarlatynę, bohaterska śmierć na polu walki w wojnie z bolszewikami w r. 1920 drugiego z kolei syna, 16-letniego gimnazjalisty Kazia, który spoczywa we wspólnej bratniej mogile w Nowogrodzie p. Łomżą, śmierć tragiczna siostry, szwagra i Mamy, którzy odebrali sobie życie w r. 1912, i śmierć nagła ukochanego Ojca – ale poza tym – życie było pełne, bujne i szczęśliwe. Wypełniła je po brzegi praca społeczna, dająca niezmiernie mnóstwo radosnych, korzystnych, szczęśliwych dni! teraz, gdy ponura rzeczywistość – wojna – przerwała tę pracę, może już na zawsze, wracam do niej myślą – szczęśliwa, iż właśnie tak, a nie inaczej upłynęło nam obojgu życie.
Z dziennika, 8 kwietnia 1942
Tytuł Listy do siostry 1896–1933 dziennik 1891–1895 (1950) Autor Zofia Moraczewska Wydawnictwo LTW EAN 9788375655872 ISBN 9788375655872 Kategoria Literatura\Pamiętniki,dzienniki,listy liczba stron 878 Format 17x24.2x5 cm Rok wydania 2018 Oprawa Twarda Wydanie 1 Waga 1.59 kg