Hrabina Elwira ma romans z Alfredem, przyjacielem domu, który twierdzi, że kocha ją nad wyraz romantycznie,równocześnie uwodzi śliczną służącą Justysię, która jest jeszcze obiektem zalotów mężczyzny domu, hrabiego Wacława.
„Gdzie przysiąg trzeba, tam nikną rozkosze" — te słowa Justysi mogłyby być mottem sztuki. [...] Te arcydowcipne kompozycje, w których wszyscy oszukują się wzajem, są doprowadzeniem do absurdu form instytucji małżeńskiej, zuchwalszym – dzięki uzyskanym w ciągu dwóch wieków swobodom sceny – niż kiedykolwiek u Moliera.
(Tadeusz Boy-Żeleński) Ta komedia wywołała ogólne zgorszenie, gdy wystawiono ją po raz pierwszy w 1821 roku. Oceny te nie polepszyły się z biegiem czasu, a po śmierci autora zmodyfikowano zakończenie na bardziej moralne.Tadeusz Boy-Żeleński tak o tym pisze w „Obrachunkach fredrowskich": Cztery wydania dokonane za życia poety (1826, 1839, 1853, 1871) dają jednobrzmiące zakończenie pierwotne.
Dopiero w wydaniu piątym, pośmiertnym (1880), końcową scenę „Męża i żony" (Elwira, Alfred, Wacław, Justysia) zastąpiono inną – krótką sceną między Alfredem i Wacławem, nie usprawiedliwiając tej zmiany żadnym komentarzem.
Z przypisów do wydania z r. 1926 dowiadujemy się, że owo piąte wydanie (1880) „gromadzi zmiany, poczynione przez poetę przed r. 1870". Ale, na przekór temu, ostatnie wydanie dokonane za życia Fredry poprzez Siemieńskiego w r.
1871, „dozwolone poprzez poetę", zawierało końcową scenę „Męża i żony" w jej pierwotnym brzmieniu! Wszystko to niezbyt jest jasne i niezbyt przekonywające. Audiobook mieści oba zakończenia.