Niniejszy słownik gwary sandomierskiej, który opracował Andrzej Cebula, to publikacja bezwzględnie konieczna, solidnie spóźniona. Winna bowiem ona powstać, co najmniej pięćdziesiąt lat temu, kiedy jeszcze nie wymarło pokolenie osób posługujących się tą gwarą na co dzień.
Wtedy komuś, kto chciałby taki słownik stworzyć byłoby o niemało łatwiej dokonać tego przedsięwzięcia. Tak czy inaczej, autora należy jednak podziwiać i sam pomysł przygotowania takiego słownika, jak i za niemały trud weń włożony.
Oczywiście słownik niniejszy świetny nie jest, bo – jak już wspomniałem wyżej – jego przygotowanie było o co najmniej półwiecze spóźnione. Niemniej znajdują się w nim słowa i zwroty, których znaczenie ma niezwykle starą metrykę, jak nawet w ‘nawi’ – w zaświatach, co można odnieść do czasów pogańskich, przedchrześcijańskich.
Ale mamy tu też słowa i zwroty, które niejako wtórnie, z języka literackiego trafiły do współczesnej gwary sandomierskiej czy raczej podsandomierskiej, a i można tu natrafić na przekręcone rusycyzmy czy germanizmy, a jakby się dobrze wczytać w tenże słownik to i czechizm by się trafił.
W związku z tym, co napisałem wyżej trzeba uznać, iż praca autora jest niezbędna, a dla przyszłych badaczy języka polskiego niezwykle cenna, ponieważ oddaje stan – o ile można wykorzystać takiego określenia – gwary sandomierskiej, jaka była, a gdzieniegdzie jeszcze jest, w użyciu w wieku XX i w pierwszej ćwierci wieku XXI.