Już wstęp książki, pierwsze zdania mówią właściwie o tym o czym książka będzie: o pisaniu jako o zabiegu higienicznym, o pisaniu jako właściwie najgłębszej ludzkiej konieczności. Zatem ta książka zabiera w podróż, taką trochę absurdalną, lecz raczej w taki miękki i uśmiechnięty sposób, lecz i dość konkretnie na przekór czasem skostniałemu akademickiemu światu.
„Pisanie jest zabiegiem higienicznym". Teza takowa jest w kontrze z naszą logocentryczną kulturą. Blisko jest chociażby do Jacquesa Derridy wraz z jego dowartościowaniem i pochwałą pisma. Jeśli chodzi o strukturę pracy (i nie tylko) to blisko jest jeszcze do Gilesa Deleuza, który przykładem swojego życia i pisania staje naprzeciw schematycznemu pisaniu akademickiemu.