nowoczesne wyobrażenie o człowieku konfrontuje go ze śmiercią jako perspektywą bez reszty traumatyczną. Śmierć jako granica skończoności-indywidualności, odkąd ta skończoność rozumiana jest jako ontologiczna odrębność, musi się jawić w pełni nieakceptowalną, beznadziejną i absurdalną, przejmującą panicznym lękiem i przerażeniem.
Dlatego w obrębie innowacyjnego indywidualizmu śmierć musi być na różne sposoby relatywizowana czy to w popkulturowej, późnonowoczesnej formie wyparcia przez rzucenie się w „życie wieczne" konsumpcyjnego hedonizmu, czy także w quasi-chrześcijańskiej formie wiary w kontynuację jednostkowego życia po życiu.
Cóż ma z tym wspólnego Platoński Fedon? Otóż – choć to przecież tekst odległy nam czasowo wręcz ekstremalnie – opowiada on o tym wszystkim z jakąś niewiarygodną aktualnością. Czytam go więc jako tekst na wskroś współczesny, a nawet (po)nowoczesny – mieszczący się w nurcie postępowej samokrytyki.
Czym innym jest on bowiem, jeśli nie po mistrzowsku przeprowadzoną dekonstrukcją, ujawniającą splot takiej właśnie, innowacyjnej formy indywidualizmu i ekstremalnego lęku przed śmiercią, której rewersem jest szukanie jednostkowego życia-bez-końca czy to w religijnych zaświatach, czy to w poszukiwaniu coraz intensywniejszych rozrywek i przyjemności.
z Wprowadzenia