Ze wstępu: Grzech ma to do siebie, iż nie mówi nigdy: „Dosyć, poprzestań”, lecz ciągnie, niejako gwałtem porywa człowieka za sobą i w coraz większą wtrąca go przepaść nieprawości. Z grzechem dzieje się podobnie jak z lawiną. Grzesznikowi zdaje się zawsze, że ten grzech, który popełnia, to jeszcze rzecz minimalna; lecz ten grzech pcha go siłą nieprzepartą do występków i zbrodni coraz to cięższych, tak dalece, że człowiek, lekceważąc sobie wszelkie natchnienia i przestrogi Ducha Świętego, ostatecznie wpada w grzechy noszące piętno osobliwszej złości. Takimi są grzechy, o których chcę mówić w nauce dzisiejszej, grzechy wołające o pomstę do nieba, czyli grzechy tak niegodziwe, iż Pan Bóg przede wszystkim karze je szczególnym sposobem, by te kary i chłosty były odstraszającym dla drugich przykładem. – Dziwna ich nazwa „grzechy wołające o pomstę do nieba”, boć w głównej mierze wykraczają przeciw bliźniemu, a grzechy, które wykraczają wprost przeciw Panu Bogu, są z natury grzechami cięższymi. Mimo to ta nazwa jest stosowna, bo te grzechy tak bardzo naruszają, psują, przewracają porządek przyrodzony i moralny, zagrażają c istnieniu rodzaju ludzkiego.