„– Czym jesteś? – Nie odrywała od niego spojrzenia. Był dziwny, nieludzki, a równocześnie tkwiło w nim coś niesamowitego.
– bardzo chcesz wiedzieć? – Usta ułożyły mu się w złośliwy uśmiech. Był coraz bliżej, omijał łóżko, poruszał się wolno, jakby nie chciał jej spłoszyć.
– Tak. – Zdała sobie sprawę, że to wyszeptała. Był blisko, tak blisko, że poczuła jego zapach, jej ciało zareagowało na to bez jej wiedzy; był męski, mocny, naturalny.
– Pocałuj mnie, a ci powiem. – Zatrzymał się, stał nadzwyczajnie przed jej ręką, wystarczyło nacisnąć guzik, a gaz by w niego uderzył, dając jej czas na ucieczkę.
„To sen, sen, sen!" – krzyczała do siebie w myślach, a jednocześnie zdawała sobie sprawę, że sen nie może być aż tak wyraźny, tak pachnący. „Ma zimną dłoń, niczym listopadowa noc" – przyszło jej znów do głowy. Wyłuskał jej spray z rąk i rzucił go niedbale na podłogę. Trzymała kołdrę niczym tarczę, zdając sobie sprawę, że sama pozwoliła sobie na bezbronność."
Pierwsze opowiadanie z procesu "Czarci dom" autorstwa Catriny Curant.
Julia od dzieciństwa miewała wyraźne, potężne sny, które starała się naszkicować, lecz otoczenie tego nie akceptowało, uważając za dziwne i nienaturalne. Przestała więc, nałożyła maskę i odsunęła się od wszelkich. Dzisiaj fantazje wkradły się do jej snu i... Twierdzą, że istnieją naprawdę. Jak na złość, są podejrzanie przystojne, kuszące i złośliwe,, a także z pełną zjadliwością żądają, aby się wyniosła. Gdzie kończy się sen, a inicjuje jawa?