Powieść wyrosła z opowiadania o kłopotach energicznej miliarderki, której ktoś niewidzialny, nieznany i nieuchwytny demoluje linię, a okradania starsza pani nie lubi. Rzec można – nienawidzi! Jest gotowa zapłacić dużo więcej niżeli warte są eksponaty i bibeloty, ale złodziej musi być zdemaskowany i ukarany.
Miliarderzy tak mają. EuGeniusz Dębski, jak sam zeznał w programie radiowym, zamierzał na ukaraniu złodzieja zakończyć przygodę, lecz ona sama się rozwinęła do wielkiej grubości powieści. „Nie broniłem jej tego!” – powiedział.
I napisał to, co musiało być napisane. Zakrwawione łapy cwanych i bezwzględnych bandytów poprzez kilkaset stron już-już sięgają gardła Owena Yeatesa, a nie mogąc sięgnąć, wydobywają się w kierunku Phila Yeatesa.
A to jest to, czego – z kolei – Owen nienawidzi. Dlatego rusza do energicznego i bezlitosnego pojedynku z całą zna-ko-mi-cie zorganizowaną i zaopatrzoną grupą przestępczą. Mogłaby wstrząsnąć podstawami Państwa, oczywiście gdyby nie wtrącił się w jej działalność sam Owen Yeates.
Jego akcje, pomysły, dowcipy zawsze są spektakularne i efektywne, ale tym razem wspiął się na wyżyny efektów ponadto. Czas sprawdzić czy nie jest tonajlepsza powieść z Owenem Yeatesem w roli Owena Yeatesa!Czyta Piotr Bąk