Granica między światem żywych i zmarłych nigdzie nie jest tak cienka jak na cmentarzu. Wie o tym wyśmienicie strażnik Knut, który - choć żywy - całe dnie spędza w towarzystwie nieboszczyków. Mieszkańcy grobów wydają mu się chwilami bliżsi i bardziej żywiołowi użytkownicy ich krewni.
Zwłaszcza, że Knut potrafi jak nikt inny ożywiać ich postaci w swych opowieściach. Młoda Karina jest ich wierną słuchaczką. Błąkając się z tą parą pomiędzy grobami, czytelnik uświadamia sobie jednoczesną wartość i kruchość życia.
"Portrety na porcelanie" to przejmująca i refleksyjna, ale w gruncie rzeczy optymistyczna lektura. -