Życiowa droga Janusza Gajosa, która zaprowadziła go do punktu, w którym jest dzisiaj, nie była prosta. Czterokrotne zdawanie do szkoły filmowej, a w międzyczasie terminowanie w lalkowym teatrze w Będzinie. Najpierw czas poza Warszawą, z dala od reflektorów, a potem zdobywanie szlifów w komedii, zapewne najtrudniejszym, ale i niewystarczająco poważnym gatunku. No i ten Kos…Popularność, jaką dziś nawet trudno sobie wyobrazić. Można się było w tym osadzić, przeciez niejeden wymarzyłby sobie taki podarunek od losu. A potem Turecki…Życie Janusza Gajosa, to ciągła ucieczka przed rolami, które do tego stopnia się z nim zrosły, że mogły stać się pułapką na zawsze. Dziś jednak słyszymy „Gajos" i przed oczami przesuwa się szereg jego znacznych kreacji. To jego zwycięstwo.
Potęga aktorstwa. Gigant. Artysta pokroju Gajosa w Anglii otrzymałby tytuł lordowski – to tylko kilka opinii kolegów aktorów o Januszu Gajosie. Najlepsze nazwiska polskiej sceny i filmu – m.in. Janda, Seniuk, Więckiewicz, Englert, Opania, Woronowicz, Braciak – opowiadają o swoich zawodowych i prywatnych spotkaniach z Gajosem.