Kieruje nim prozaiczne poczucie sprawiedliwości: by zło zostało jednak ukarane. I jeśli rozmiar sprawiedliwości z różnych powodów nie daje sobie z tym rady, wkracza Reacher. Gazeta Wyborcza Tak jest i tym razem.
W Bolton, miasteczku w Dakocie Południowej, mieszka miła starsza pani, która ma być świadkiem koronnym w procesie przeciwko przywódcy gangu motocyklowego handlującego amfetaminą. Jeśli ma zeznawać przed sądem, musi przeżyć. A do tego będzie potrzebowała pomocy. Tymczasem policja nie wie, w co włoży ć ręce. Kontrolować pobliskiego więzienia, gdzie przetrzymywany jest oskarżony, czy świadka, którego ktoś z pewnością będzie próbował uciszyć. Ktoś z miejscowych albo ktoś z zewnątrz. Jak Jack Reacher jadący autobusem, który trzydzieści kilometrów od Bolton wpada w poślizg. Tylko iż on nie jest płatnym zabójcą, jak początkowo podejrzewają miejscowi stróże prawa.
Reacher, ostatni sprawiedliwy, po prostu nie lubi ludzi czyhających na życie starszych pań. Ale żeby uratować właśnie tę, musi się dowiedzieć kilku rzeczy. Na przykład, jaką tajemnicę skrywa pobliska opuszczona baza wojskowa.
Ma na to 61 godzin. I ani minuty do stracenia.