NAJNOWSZY THRILLER AUTORKI, KTÓRA NIE POWIELA SCHEMATÓW.
WSZYSTKIE DOTYCHCZASOWE POWIEŚCI JENNY BLACKHURST ZASKAKIWAŁY CZYTELNIKÓW.
A TA BĘDZIE DLA NICH SZCZEGÓLNĄ niespodziewanKĄ!
„Jesteś córką zabójcy, mordercy drobnych dziewczynek”.
Trudno żyć z takim piętnem. Choćby jeśli zmienisz nazwisko, i tak żyjesz w ciągłym lęku, że ktoś rzuci ci te słowa w twarz.
Kathryn miała pięć lat, kiedy jej ukochany tata zabił jej rówieśniczkę i najlepszą przyjaciółkę, Elsie. Teraz jest trzydziestoletnią kobietą i nadal sobie z tym nie poradziła. Regularnie odwiedza ojca, który odsiaduje wyrok, i bezskutecznie próbuje się od niego dowiedzieć, gdzie ukrył ciało swej ofiary. A dziennikarze dbają o to, by nie zapomniała o tamtym strasznym zdarzeniu. Regularnie pojawiają się przed jej domem i bombardują ją pytaniami.
I z całą pewnością sobie tego nie odpuszczą w dwudziestą piątą rocznicę śmierci Elsie. Lecz tego dnia to nie paparazzi powodują, iż serce zamiera Kathryn zamiera z przerażenia, lecz wiadomość o zniknięciu pięcioletniej Abigail z domu, w którym dwie i pół dekady wcześniej zniknęła Elsie.
Zdeterminowana, żeby wreszcie uzyskać odpowiedzi, Kathryn wraca w swoje rodzinne strony, na walijską wyspę, i włącza się w poszukiwania zaginionej dziewczynki. I już pierwszej nocy przekonuje się, że jest ktoś, kto nad wyraz jej tam nie chce.
Cenię tę pisarkę za to, że nie odcina kuponów, nie pisze według jednego utartego schematu. Szuka nowych rozwiązań, pozostając cały czas w gatunkowych ramach thrillera.
„Dziennik Zachodni”