Kiedy jednak wchodzimy na pole rozważań związanych z człowiekiem – a dyskusja o statusie zwierząt niebędących ludźmi bez dwóch zdań dotyczy człowieka i nie pozostaje obojętna na jego definicję – zasobność aksjomatów, przed-sądów i przedzałożeń wykopuje pomiędzy dyskutantami olbrzymie rowy i przepaści.
Nota bene, już samo użycie terminu „zwierzęta niebędące ludźmi" czy „zwierzęta nieludzkie" prezentuje takie, a nie inne tendencje w sporze o status zwierząt. Nie ma możliwości, aby rozważając problematykę zwierząt, nie ujawnić swojego stanowiska – wystarczą już drobne akcenty językowe, by odkryć nastawienie autora wypowiedzi.
Przykładem może być tutaj aporetyczność pytania o to, jak należy pytać o zwierzęta.