Gyula Krúdy doczekał się miana pisarza pisarzy. Jak wyliczył współczesny prozaik i historyk literatury – ośmiu na dziesięciu pisarzy węgierskich kocha Krúdyego. Światowa recepcja jego twórczości z roku na rok jest coraz szersza. Jego nowele i niektóre powieści przełożono na niemało języków.
Prezentowany polskiemu czytelnikowi tom idealnych krótkich próz domaga się uwagi. Uniwersum, jakie wyłania się z tej prozy, współistnieje ze światem Brunona Schulza: oba światy nawadniane są silnym autobiografizmem, znajdujemy tu wątki erotyczne, surrealistyczne przekształcenia, nawraca topos nieznacznego miasteczka z jego „drętwiącą nudą” i typowymi postaciami osadzonymi w zmitologizowanej przestrzeni rynku, gospody, cukierni, szkoły tańca, domu uciech.
Oprócz opowiadań w tomie znalazła się garść tekstów publicystycznych, które pokazują, iż Krúdy nigdy nie przestawał być lirykiem, lecz też ilustrują tak znamienne dla jego pisarstwa przenikanie się materii rzeczywistości z materią fikcji literackiej.