Przeszłość kończy się dopiero wtedy, gdy ją zaakceptujemy. Czy warto dążyć do tego, aby za wszelką cenę poznać historię swej rodziny? A może są takie opowieści, które powinny po prostu zostać na zawsze zapomniane? Dla Weroniki te pytania nabiorą wkrótce nieszablonowego znaczenia.
Znalezione przypadkiem na strychu zapiski ciotki Wandy, która przed laty wyszła za cudzoziemca i wyjechała z Polski, mogą stanowić klucz do rozwiązania wielu nurtujących ją zagadek. Ale czy Weronika będzie miała na tyle odwagi, żeby po latach skonfrontować się z niewygodnymi faktami? Co się wydarzy, gdy świadkowie wydarzeń, które położyły się cieniem na losach kolejnych pokoleń, w końcu przerwą milczenie? – Nie miałam pojęcia, że Rozalia pisała pamiętnik – uśmiechnęła się blado.
– nawet słowem się o tym nie zająknęła. Choć z drugiej strony, czy musiała się z tego zwierzać? Mimo tego spostrzeżenia Weronika ponownie poczuła chłód na całym ciele. – To nie były jej zapiski – odparł Michał.
– A zatem czyje? – spytała zmodyfikowanym głosem. Tym razem uznała, że ma prawo do niepokoju. Kto był autorem wspomnień o jej rodzicach i dziadkach, a także, jak ujął to Michał, najróżniejszych ciekawostek i dziwnych spraw? Kto miał taką wiedzę na temat jej rodziny? I nagle pojęła, iż chyba zna odpowiedź.
Wyjaśnienie syna było jedynie potwierdzeniem jej domysłu. – Siostry dziadka Jana. – Piotrka najwyraźniej zastanowiło spojrzenie matki, bo na wszelki wypadek dodał: – Tej, która przed laty wyjechała z Polski.
Nie wierzę, pomyślała Weronika. Jak to realne? Niczego nie rozumiała.