Poruszająca podróż w himalajski świat magii, demonów i tajemnic. Baflow, człowiek gór, trzykrotnie wybiera się w Himalaje. Poznaje ten daleki kraj od środka, posiadając za przewodnika rdzennego Nepalczyka, bramina.
Odkrywa fason życia mieszkańców, zwiedza świątynie, zdobywa swoje własne „szczyty", ociera się o śmierć. Dopadają go także demony, które nie pozwalają mu spokojnie spać, lecz doprowadzają ostatecznie do oczyszczenia duszy.
Z każdej podróży Baflow wraca przepełniony emocjami, które każą mu wyruszać na kolejny życiowy szlak… „Bistari" to poruszająca, metaforyczna opowieść o wędrowaniu nie tylko po nepalskich bezdrożach, w otoczeniu gigantycznych himalajskich ośmiotysięczników, ale także o wędrówce w głąb siebie, do wspomnień, które ranią i które dają radość.
Ta podróż to rozliczenie się z przeszłością i odwaga, by rozpocząć nowy rozdział w życiu. Dopijali herbatę. Rozmowa przestała się kleić. Powoli szykowali się do snu, gdy nagle Baflow zapytał Przewodnika: - Mówiłeś na lotnisku, że to koniec tego niezwykłego miejsca, iż to zmierzch Mustangu.
Co miałeś na myśli? Spojrzeli na siebie. Cichy podniósł głowę. Żonka patrzyła atrakcyjnie to na Baflowa, to na Przewodnika, który po chwili odezwał się do siedzących przy niskim stoliku: - Tak, to ostatnie chwile tej magicznej krainy - potwierdził.
Wziął łyk zimnej już herbaty i dodał: - Niedawno odkryto tu rudę uranu, niedaleko stolicy Lo-Manthang, i ogromne złoża gazu w Muktinath. Już duży sąsiad z północy idzie tu ze swoimi koparkami, ciężarówkami i tysiącami robotników.
Sławomir Matczak Dziennikarz bez redakcji, aktor bez teatru, podróżnik – idę tam, gdzie chcę, po prostu wolny człowiek. Odkąd pamiętam, zawsze otaczały mnie góry i fascynowały przestrzenie. Niepokój i ciekawość nęciły nowymi przygodami.
Inwestowałem w życiowe zakręty i nigdy nie żałowałem tego, co było. Studiowałem aktorstwo, grałem w teatrze i wyleciałem z zawodu za politykę i uczciwość. Trafiłem do telewizji na sporo lat. Robiłem relacje reporterskie, kierowałem redakcją, szkoliłem młodych dziennikarzy, na koniec wyleciałem z pracy dyscyplinarnie, bo nie zgodziłem się na układ i absurd.
Od lat wykładam, uczę dziennikarskiego fachu. Wykorzystuję szanse, jakie daje mi los, tak jak wtedy, gdy usiadłem i zacząłem zbierać historie rozrzucone po życiorysie, żeby napisać książkę.