Słodkich snów...
Witaj w świecie, w którym granica między jawą a snem nie istnieje – witaj w piaskospaniu. Zdarzyło ci się tuż po obudzeniu mieć to dziwne wrażenie, iż rozmawiałeś z kimś we śnie, czując jednocześnie, że rozmowa odbyła się naprawdę? Przeżywałeś przygody, których nie można odczuć w rzeczywistości, a przecież kryły w sobie ten szczególny okruch realności dowodzący prawdziwości twoich przeżyć? Jeśli tak, może właśnie zdarzyło ci się piaskośnić...
A teraz wyobraź sobie, że jest jedynie piaskosen; iż nie istnieje nic innego. Przywitaj się z głównym bohaterem – to jego codzienność. Lewy nie zna swojego imienia. Nie ma pojęcia, gdzie się znajduje. Nie wie choćby, czy ma ciało. Jedyne, co zna i czego jest pewien, to piaskospanie. Moment, kiedy na twarzy czuje chłodny dotyk miękkiego piasku, aby po chwili zobaczyć Miasto. Tam dowiaduje się, jakie przewidziano dla niego zadanie; tam ludzie, którzy mają nad nim władzę, wydają polecenia. Głównym obowiązkiem Lewego jest przesłuchiwanie więźniów. Razem z Prawym wchodzą do cudzych snów,wyciągać z nich informacje. Ale przesłuchując, można czasem dowiedzieć się za dużo...
Lewy chce się obudzić, bo ile można śnić? Jednak dla niego przebudzenie nie jest prostą sprawą; został wciągnięty w intrygę piaskośniących, którzy za wszelką cenę chcą przedłużyć jego sen i są gotowi poświęcić wszystko, byleby jedynie się nie obudził. Posiadają w tym swój cel...
Lektura Piaskospania przyprawiła mnie o dreszcz niepewności i zburzyła spokój mojej duszy. Książkę czyta się ekspresowo i lekko, ale polecam ją wyłącznie osobom o stalowych nerwach. Nie wiem jak inni czytelnicy powieści, lecz ja od dzisiaj uważnie rozglądam się wokół siebie...
Piaskospanie to powieść dziwna, lecz wciągająca jak ruchome piaski. Trudno ją streścić. Trudno opisać jednym zdaniem. Lecz spróbuję – dla mnie to powieść o szukaniu odpowiedzi na pytanie: „kim jestem i co tu się, do cholery, wokół mnie dzieje?”.
gratisowy fragment: