Stosując zasady dialektyki Hegla, można by przyjąć, że antytezą wobec jego systemu jest myśl Kierkegaarda. Owa dialektyka dość często korzysta z argumentów historyzmu, który odmierza czas wiekami. Mogłoby się więc wydawać, że w takim pojmowaniu dziejów nie zostanie dostrzeżona jednostka – jej egzystencjalne uwikłanie i eschatologiczne spełnienie.
Czy jednak racjonalistyczny historyzm Hegla jest w swej istocie aż tak okrutny, żeby nie zobaczyć indywidualnej egzystencji? by nie zauważyć Pojedynczego? Tego, który – trawiony chorobą na śmierć – odmierza swój tragiczny los jakże skromną liczbą lat i w okamgnieniu dokonuje decydujących wyborów pomiędzy wiarą a niewiarą, pomiędzy tym, co korzystne a tym, co złe…? Otóż nie!
Wbrew dotychczas prezentowanym kontrowersjom, dzielącym duńskiego „chrześcijanina" i niemieckiego idealistę, Jacek Aleksander Prokopski odkrywa, iż w systemowej architektonice Heglowskiej znajduje się dość miejsca na uwyraźnienie podmiotowej specyficzności każdej jednostki i jej relacji do Absolutu.
Dzięki nieprzeciętnej interpretacji, mianowicie zwrotnej krytyki zegzystencjalizowanego ujęcia człowieka poprzez system, polski filozof wskazuje nowe możliwości poznania nie tylko Hegla,na ogół Kierkegaarda.
Powstają nowe „ścieżki", nowe perspektywy refleksji filozoficznej i teologicznej. Karol Toeplitz Albo Hegel, albo Kierkegaard – tak mógłby brzmieć temat prezentowanej tu pracy. Bowiem filozofowie ci reprezentują dwie z jakoby wykluczających się możliwości filozoficzno-teologicznego myślenia.
Mianowicie systemowego i egzystencjalnego. Oczywiście, dobór jednej z nich nie musi od razu prowadzić do kontrowersji. Zważywszy, że można opowiedzieć się, w zależności od indywidualnych preferencji, za jedną albo drugą możliwością.
Otóż kontrowersja ma miejsce wtedy, gdy jedna z opcji zostanie szanowana za udoskonaloną. Na przykład dlatego, że jest lepiej umotywowana, usystematyzowana, iż widoczne są jej pozytywne rezultaty. Stąd „albo-albo" wyraża nie tylko dwa odmienne style myślenia, ale także oznacza ich rywalizację o miano wiarygodnego.
Na tym właśnie będzie polegać istota omawianej w tej pracy kontrowersji: na próbie rozstrzygnięcia, który z prezentowanych filozofów dał bardziej spójny i rzetelny wyraz swym poglądom, oddał istotę tego, co rzeczywiste bądź egzystencjalne.
Przy czym ważne będzie to, by pamiętać, że każda próba zakończenia owej kontrowersji tylko ją spotęguje i wyznaczy świeże obszary dociekań. Dzieje się tak dlatego,jednakże filozofowie argumentują, to nie przekonują siebie nawzajem.
Przeciwnie, kontrowersje narastają, a konsensus nie wydaje się realny i nierzadko przybiera formę zjadliwej satyry, jak miało to miejsce w kierkegaardowskiej krytyce Hegla. Na dodatek należy posiadać na uwadze, że kontrowersja nie służy temu, żeby przekonać przeciwnika do stanowiska, które akurat sami reprezentujemy, a tym bardziej nie temu, by móc przekonać do swojego stanowiska potencjalnych czytelników.
Idzie raczej o to,jednocześnie Hegel, jak i Kierkegaard w swojej filozoficzno-teologicznej refleksji zawarli „coś", o czym myśleli: iż każdy powinien to wiedzieć, co więcej, że wszyscy powinni się z tym zgodzić.
Jakby nie patrzeć, to napięcie, pomiędzy dwoma tak odmiennymi punktami widzenia na Boga, człowieka, sprawy świata, jest tak naprawdę filozofii i teologii konieczne. Nie idzie tu przecież o argument siły, tylko o ścieranie się postaw, poglądów, o ich „znoszenie", jak powiedziałby Hegel, wreszcie – co dotyczy tej pracy – o systematyczną refleksję nad owymi „racjami niezgody", jakie występują pomiędzy Heglem i Kierkegaardem, czyli pomiędzy systematykiem i egzystencjalistą.
Przy czym siła każdej z analizowanych w tej rozprawie postaw zyskuje więcej podczas ich wzajemnej konfrontacji, ostatecznie zmierzającej do apologii systemu Hegla. Ale mogłoby się zdawać, iż to właśnie Kierkegaard odniesie zwycięstwo w tym sporze, nawet dlatego, że jego bunt, jak i atak, nastąpił po śmierci niemieckiego myśliciela, który przecież nie mógł się już bronić.
Tym samym przeprowadzona w tej rozprawie analityczna rekonstrukcja stylu myślenia, wyłaniającego się z pisemnego stanowiska obydwu filozofów, wyraźnie wskazuje na nieuniknioną kontrowersję. Kontrowersję, której głównym przedmiotem będzie spór o to, który z filozofów zbliżył się najszczególniej do istoty tego, co rzeczywiste, tego, co stało się przedmiotem jego osobistych dociekań i pasji.
Mówiąc wprost, która z rzeczonych postaw jest bliższa prawdy, jakkolwiek rozumianej „całości". (Fragment Wprowadzenia autora)